Sorry za obsuwę i ze nie dodałyśmy tego rozdziału wcześniej ale Wera leży chora, a ja nie miałam wczoraj czasu wiec dzisiaj już macie nowy rozdział skarby:*
~~~~~~~~~~~~~~
*oczami Ivy*
.....w drzwiach widzę....
-Zayn?!- krzyknęłam. Co on tu robi do cholery?!
-Iv.- zaczął delikatnie.
-Zayn, proszę cie wyjdź.-mówiłam starając sie powstrzymać łzy, które kapały na moje czerwone już od płaczu policzki.
-Ivy. Chciałem to wszystko wytłumaczyć, przeprosić.-próbował podejść do mnie i złapać mnie za rękę.
-Nie, Zayn. Jakby żałowała to by przyszła i przeprosiła.- oddalałam sie od niego, w końcu musiałam dotknąć tej głupiej ściany. Zayn uśmiechnął sie, gdy zobaczył, ze moja droga ucieczki jest znikoma.
-Przepraszam Ivy. Przepraszam za Perrie,ona taka jest, zazdrosna.- chłopak był zdecydowanie zbyt blisko. ZBYT BLISKO! Mój oddech przyspieszył gdy Zayn delikatnie ujął moja dłoń.
-Ivy, wybaczysz mi i jej tez.- uśmiechnął sie do mnie.
Poczułam wielką gule w gardle, która sprawiała, ze nie mogłam nic powiedzieć. Wybaczyć ?! Jasne, ze tak! Jakie głupie pytanie.
Kiwnełam twierdząco głowa. Zayn uśmiechnął sie na mój ruch.
-To jak? Dasz sie wyciągnąć na kawę?- poruszył chyba nieświadomie brwiami.
Nie! Nie! Nie, Ivy! Wpieprzasz sie w ich związek! Włazisz z butami w ich życie! Piękne życie! A może nie takie piękne? Skoro Perrie trzyma go tak krotko?!
-Hmmm....?- Zayn dalej wyczekiwał mojej odpowiedzi.
-Nie.- mój cichy głos był ledwo słyszalny.
-Iv, proszę. Przeprosinową.- nie dawał za wygrana.
-N-nie chce- co nie chce?! Co nie chce ?! Jestem mega zdenerwowana. Dlaczego?! Bo nie umiem odmówić super seksownemu chłopakowi.
- Proszę, wytłumaczę to Perrie.- słodko sie uśmiechał, co powodowało podniesienie ilości uderzeń mojego serca na minute.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.- bardzo chciałam iść ale boje sie...Pezz. Co?! Boje sie Perrie?! Idiotka.
-Iv?- zbliżył swoja twarz do mojej. Mój oddech nie był unormowany, wręcz przeciwnie. Wydawało mi sie, ze w tym pomieszczeniu nie ma ani odrobinki tlenu, potrzebnego mi do normalnego funkcjonowania. Odchrząknęłam. Chłopak cały czas uśmiechał sie do mnie słodko. Chyba sie zarumieniłam!!!! Odsunął sie ode mnie i krzyknął w drzwiach:
-Przyjadę po ciebie o 15!
Zamknęłam drzwi za Zaynem, osunęłam sie po nich. Odetchnęłam głośno.
*oczami Diany*
Dalej nie mogłam dojść do siebie po spotkaniu naszych ust. Harry rozmawiał z jakimś kolega, który zawołał go przerywając nasz pocałunek. Ja grzecznie stałam u jego boku, na początku próbowałam posłuchać o czym rozmawiają ale utrudniała mi to głośną muzyka,wiec w końcu dałam za wygrana i przyglądałam sie dokładniej wnętrzu klubu. Czarne ściany zdobione były neonowymi napisami,a u sufitu mieniły sie dyskotekowe kule oraz kolorowe światełka, które nadawały temu miejscu jeszcze wiekszego poczucia, ze znajdujemy sie w jednym z najlepszych klubów w mieście, gdzie w tej chwili trwa kolejna gorąca impreza. W paru miejscach na parkiecie widziałam całujące sie pary. Nie wiem dlaczego ale w sercu poczułam ukucie... zazdrość?! Nie, zdecydowanie nie! Ale oni byli tacy szczęśliwi, na kilometr było widać, ze są w sobie szalenie zakochani. Ten pocałunek z Harrym.... Czy dla niego to coś znaczyło?
-Diana, pójdziesz do reszty?- z moich rozmyślań wyrwał mnie anielski głos Harrego. Złapał mnie za rękę co sprawiło, ze mój puls podskoczył do kilku cyfrowych liczb.
Kiwnełam głową i poszłam w stronę loży, w której siedziała reszta paczki. Na korytarzu minęłam sie z Perrie, która zmierzyła mnie wzrokiem mordercy. Weszłam za blondynka do "naszej" loży i zajęłam wolne miejsce obok Jimmiego. Chłopak miał niewyraźna minę. Był... zawiedziony, smutny? Nic, nie rozumiem, Ivy nie ma dobre 3 godziny, Jimmy siedzi z najsmutniejsza mina jaka widziałam na jego twarzy, a Perrie patrzy na mnie wzrokiem jakby chciała mnie zabić. Teoretycznie to minę i nastawienie jej do mnie nie jest nowością. Uśmiechnęłam sie delikatnie.
-Diana, gdzie Hazz?- Louis próbował dowiedzieć sie czegoś o miejscu pobytu swojego przyjaciela.
-Z-został przy barze, rozmawia z jakimś kolega.- byłam trochę poddenerwowana, bo wprawdzie nikogo tu nie znałam, tylko Jimmiego ale on wyglądał na jakiegoś nieobecnego. Zapadła niezręczna cisza.
Bawiłam sie palcami u rak, wyginając je we wszystkie możliwe strony. Moje buty okazały sie bardzo interesujące.
-Diana, co chcesz robić po wakacjach?- Niall uśmiechał sie przyjaźnie w moa stronę.
-Dostałam sie na prawo do Oxfordu.- odpowiedziałam mu jak najszczerszym uśmiechem jaki potrafiłam wydobyć z siebie w tym czasie kiedy byłam zdenerwowana. Dlaczego sie denerwuje? Ja i moja kochana nieśmiałość razem od zawsze.
- Masz rodzeństwo?- Niall próbował sie dowiedzieć coś z mojego życiorysu, a przy okazji znaleźć sobie możliwie jakaś koleżankę.
-Tak siostrę, Camil.- zobaczyłam iskierki szczęścia w jego oczach. Uśmiechnęłam sie.- Ma 12 lat.- jego mina była w tej chwili bezcenna. Wszyscy zaczęli sie śmiać. Tylko Perrie patrzyła na mnie wzrokiem zabójcy.
Masz jutro czas? Może wyskoczyłybyście z nami na zakupy. Ty i Ivy.- Eleonour posłała mi słodziutki usmiech. El byla mila brunetka i wydawala sie zwywic najwiecej sympati do nowo poznanych jej osob.
-Jutro pomagam w hotelu.- zaczelam konwersacje z brunetaka.
-No chodzcie. Co wam szkodzi.- Sophia rowniez byla jedna z milszych osob tutaj.
-Okay. Jutro o 13 przed hotelem. Pasuje wam?
-Cudownie.- pisnela El i mnie przytulila. Perrie caly czas przeszywala mnie wzrokiem. Zaloze sie, ze gdyby mozna bylo zabic wzrokiem juz dawno lezalabym martwa. Ja lezalabym martwa, a co dopiero Ivy.
-Zbieramy sie!- Harry krzyknal otwierajac drzwi lozy.- Musimy zalatwic cos z ...- urwal.
- Harry!- krzyknal Liam, to wlasnie on mu przerwal.
-A przeciez!- plasnal sie w czolo z otwartej reki.- Diana, odwiaze cie.
Zlapal mnie za reke. Moje cialo ponownie wykazywalo niecodzienne funkcje. Dreszce byly juz zwykla rzecza w obecnosci Harrego. Zatrzymanie bicia serca, przyspieszony oddech,puls osiagajacy ogromne liczby. Wiem, ze sie zakochalam ale to wciaz bylo dla knife wielkim zaskoczeniem. Tylko dlaczego oni sie tak zachowuja? Na pewno cos ukrywaja. Napewno! Tylko co? Glupia ja! Znamy sie dopiero jeden dzien, a ja mysle,z e co?! Beda mi wszystko mowic, no ale jeslu mamy byc przyjaciolmi. Wlasnie, czy my nawet bedziemy przyjaciolmi?
************
Tada!!!! Rozdzial 9! Dzieki, ze jestescie z nami. The slowa pewnie czytacie od nas poraz setny ale my naprawde wam dziekujemy. Kochamy was i nawet nie zdajecie sobie sprawy ile dla nas znaczy kazdy komentarz :) , wiec prosimy o nie :*. Kochamy was! :)
2 komentarze= nowy rozdzial :)
Wow! :) jest super!
OdpowiedzUsuńSuper czekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńŚWIETNE! :)
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na następny i zapraszam do mnie na nowy rozdział: http://dangerousfeelings-fanfiction.blogspot.com/
pozdrawiam,
phoebe x