czwartek, 22 stycznia 2015

Epilog

*oczami Diany*
- Wybacz mi - Harry siada obok mnie.
- Harry...
- Diana, kocham Cię, to był tylko głupi zakład.
- Harry, skąd mam wiedzieć, że znowu nie kłamiesz?
- Wyjdź za mnie - klęka na jedno kolano.
*oczami Ivy*
Płaczę już kilka dni. Jestem sama. Choć mam Dianę i rodziców jestem sama. Kto zainteresuje się kleką? Będę przykuta do łóżka do końca życia. Sama, przykuta do łóżka. Diana przychodzi codziennie. Powiedziała mi co się stało. Nie widziałam Zayn'a. Nie wiem co się z nim dzieje. Diana mówi że jest okay ale wiem, że kłąmie żeby ylko poprawić mi humor. Leżę teraz w łóżku, a co innego mam robić? Drzwi do sali się otwierają. Jestem pewna, że to Diana. bo kto inny? Rodzice wyjechali 2 dni temu.
- Dzień dobry - w drzwiach stoją funkcjonariusze. Kiedyś musiało się to stać.
- Dzień dobry- podciągam się na rękach.
- Jak się pani czuje? - pyta wyższy z nich.
- A jak pan myśli. Nie będę chodzić, więc czuję się świetnie - ironizuję. Jeden z nich chrząka.
- Przyszliśmy zadać pani kilka pytań- siadają na krzesłach obok łóżka.
- Słucham.
- Pamięta pani co się stało?
- Nie i nie amierzam wnosić pozwu.
- Ale sprawca może być ukarany.
- Powiedziałam nie do cholery!- krzyczę, nie wiem czemu jestem na niego zła.
- Oczywiście- duka i wychodzi.
Ugh... Jak tak ma wyglądać moje życie to skoczę z okna ale najpierw muszę do niego podejść.
*oczami Zayn'a*
- Jest pan zwolniony z aresztu - strażnik otwiera moją cele i wypuszcza mnie.
Mam ochotę rozjebać ten sufit ze szczęścia. Opanowuję się i odbieram swoje rzeczy. Gdy jestem już na zewnątrz krzyczę do zamkniętych drzwi.
- Nara wam psy!
Biegnę do szpitala, muszę jej podziękować, muszę z nią zostać i to nie tylko z obowiązku.
*oczami Harrego*
Byłem chyba w 4 sklepach jubilerskich, a nie znalazłem idealnego pierścionka dla Diany. Odmówiła. Teraz zrobię tak jak powinno być. Romantyczna kolaca, świece i pocaunki. I pytabie" Czy zostaniesz moją żoną?"
Wbiegam zdyszany do salonu jubilerskiego.
- Dzień dobry, chciałąbym kupić pierścionek  największym dostępnym brylantem, najlepiej otoczony szafirami lub czymkolwiek innym.
- Zapomniał pan o rocznicy? - pyta ekspedientka.
- Nie, zaręczam się dziewczynie, którą zraniłem- prycham.
- Więc ten będzie idealny- pokazuje mi pierścionek z dużym, jasno niebieskim brylantem otoczony srebrnymi kamieniami.
- Biorę go- wyjmuję kartę.

- 2 lata później-
*oczami Diany*
Stoję w białej sukni. Wycieram spocone ręce w chusteczkę. Nachodzą mnie wątpliwości? Nie mam pojęcia. Kocham Harregoale on kocha mnie? Będzie mi wierny? Nie zrani mnie?
- Spokojnie Diano, będzie dobrze, to twój dzień- uśmiecha się moja mama.
- Boję się.
- Pamiętaj jedno, nigdy nie rezygnuj ze swoich decyzji- poprawia mój welon.
- Jesteś gotowa?- do pokoju zagląda Ivy na wózku, mimo paraliżu wygląda przepięknie jako moja druhna.
Oddycham głęboko i ruszam na spotkanie przy ołtarzu.
*oczami Harrego*
Zgodziłą się! Oby powiedziała "tak" i tym razem. Chodzę w kółko pod ołarzem.
- Uspokój się- karci mnie Zayn.
- Stary, to denerwujące. Ta nie pewność.
Drzwi się otwierają się i widże w nich Ivy na wózku.
Wchodzą goście, cisza. Drzwi się otwirają jeszcze raz. Diana i jej ojczym.
*oczami Ivy*
Patrzę na Harrego. On ją kocha.
- Tak- szepczę Diana.
Patrzę na jej rodziców. Jej mama powstrzymuje łzy.
- Tak- szepcze Harry.
Patrzę na mame Harrego, ona już płacze.
- Kocham cię, Ivy- szepcze Zayn.
- Kocham cię, Zayn- uśmiecham się.

Prawie dwa lata pisałam te opowiadanie i w końcu skapitulowałam, jak zawsze z moich planów wyszedł fiasek.
Kochamy was,
Weronika i Dragon Lady ♥♥♥

niedziela, 16 listopada 2014

Uwaga!

Moi drodzy, nie przychodzimy z rozdziałem. Dlaczego? Fakt wiemy zawaliłyśmy bloga ale teraz się rehabilitujemy, próbujemy pisać i to co nam wychodzi jest jakie jest ale po ilości wyświetleń jednego rozdziału jesteśmy zawiedzione, czasami ponad 60 wyświetleń nie pojawia się od tak. Komentarzy 1 o ile w ogóle jest. Dlatego prosimy skomentujcie, to jest motywacja. Prosimy, aby pod tym postem pojawiły się jakieś komentarze, czy mamy dalej to kontynuować, czy ktoś to czyta, a może poświęcamy nasz czas, a może nikt tego nie czyta, to tylko Weronika nabija wyświetlenia, bo jej się nudzi?
Bardzo was prosimy, skomentujcie, jak nie ten post, to rozdział. Nie masz konta na google, komentuj za anonima.
Kochamy Was, o ile ktoś to czyta
Weronika i Dragon Lady ♥

środa, 12 listopada 2014

Rozdział 27 |II sezon

*oczami Diany*
Nie jestem jeszcze pewna tego co robię ale bez zastanowienia odwzajemniam pocałunek. Czuję się jak lecąca na szmaragdowym obłoczku. Każdy ma swój podpis, jakim jest pocałunek. Ja zakochałam się w podpisie Harrego. Ale czy nadal kocham? Nie! Jest tylko Cody. Gdy myślę o blondynie natychmiast, odrywam się od Harrego. Nie zamierzam go spoliczkować, nakrzyczeć, zrobić coś, czego będę się wstydzić. On wpatruje się we mnie. Nie mogę odgadnąć tego spojrzenia, nie jestem w tym dobra. Jego kąciki ust podnoszą się, kiedy nie ma żadnej reakcji z mojej strony. Nie wiem co o tym myśleć, sama przed sobą. Nie wiem  dlaczego odwzajemniłam jego pocałunek. Brakowało mi kruchych, delikatnych, subtelnych pocałunków? Mam dość nachalności Codiego? Jestem zmieszana, co chyba widać na mojej twarzy, bo Harry zaraz odsuwa się ode mnie i w geście zawstydzenia drapie się po karku.
- Przepraszam - mówi cicho, ledwo go słyszę, spuszczam wzrok na moje kolana.
- Nie masz za co - podnoszę głowę i przenoszę s powrotem na jego twarz.
- Mam, Diana, przepraszam.
Chyba chce pokazać jak bardzo głupie jest to, kiedy nieustannie przepraszam ja. Na moje policzki wkrada się delikatny rumieniec ale zaraz zostaje zakryty przez kaskady blond włosów.
 - Chcesz wejść? - pytam nie do końca świadoma jak to mogło zabrzmieć w jego oczach.  Dla mnie to tylko zwykła koleżeńska propozycja, typu "Napijmy się soku." lub " Może chcesz zobaczyć jak mieszkam w nowym lokum?" a nie jakaś propozycja o nie wiadomo czym. On chyba nie odebrał tego tak ja pomyślałam w drugiej chwili, uśmiecha się i odpina pasy.
- Czemu nie? - mówi po chwili i otwiera drzwi samochodu.
Robię głęboki wdech i wydech po czym powtarzam jego czynność.
Jestem już w drzwiach do apartamentowca, kiedy uświadamiam sobie, że nie skontaktowałam się z Zaynem, nie zadzwoniła, nie zapytałam jak się czuje, co z nim. Obiecuję sobie, ze zrobię to tylko jak wrócę do mieszkania, kiedy Harry już pójdzie. Czuję na szyi jego zimny oddech, wzbraniam się jak mogę przed wstrząśnięciem ciałem, w końcu po moich plecach biegnie dreszcz. Kiedy jesteśmy już w windzie, pierwszy raz od czasu wysiadki z samochodu spoglądamy na siebie, on uśmiecha się do mnie, ja analizuję wszystkie wydarzenia dzisiejszego dnia. Obiecuję sobie, że po tym jak zadzwonię do Zayna, biegnę do Iv do szpitala. Kiedy słyszę ciche piknięcie- jesteśmy na moim piętrze. Przełykam nerwowo ślinę i nie patrząc już na Harrego wychodzę z windy. Sięgam do torebki po pęk kluczy. Jak najwolniej przekręcam kluczyk w zamku. Kiedy już przekręciłam już klucz 2 razy, po usłyszeniu 2 sygnałów, że drzwi są otwarte, naciskam klamkę i jak najwolniej otwieram drzwi. Nagle zamieram w jednym momencie. Mam ochotę wywalić Harrego, nie wpuszczać go do pobojowiska jakim jest salon. Tam leżą niedopałki dragów, woreczki z kokainą, armie pustych butelek po wysoko procentowym alkoholu. Uśmiecham się sztucznie do Harrego. Postanawiam, że zaprowadzę go do kuchni, tak aby przejść, zobaczyć jak najmniej salonu. Zdejmuję buty, a obok moich szpilek pojawiają się kozaczki Harrego. Prowadzę go do kuchni. Jak najmniej przez salon. Żeby jak najmniej zobaczył.-powtarzam to jak mantrę.
- Diana? - zatrzymuję się w pół kroku. - Co to jest?

******
 Mam do was jedno pytanie odnośnie szablonu, a mianowicie, wyświetla wam się obrazek z Harreym i Zaynem? Weronika mówi, że u niej nie, a jak u was? Proszę odpowiedzcie w kometntarzach.

 Taki króciutki w planach była jeszcze perspektywa Zayna ale czas mnie goni, rozdział jest beznadziejny, bo w długi weekend, kompletnie zawaliłam sprawę ze szkołą, muszę się uczyć i naprawdę was przepraszam za ten badziew. Następny postaram się, żeby był lepszy ale ile komentarzy taki rozdział. Nie ma motywacji. Więc proszę komentujcie, to jest naprawdę dużo.
Lena♥

wtorek, 4 listopada 2014

Rozdział 26 |II sezon

*oczami Diany*
Boli mnie głowa ale znosiłam gorszy ból. Otwieram oczy i rozglądam się po pomieszczeniu. Nadal jestem w sali Ivy, siedzę na krześle przy ścianie, a nade mną pochyla się Harry. Nie mówi nic tylko podaje szklankę wody.
- Niech się pani nie martwi to tylko stres- odzywa się z głębi pokoju lekarka.
Kiwam głową, na potwierdzenie samej sobie. Harry uśmiecha się pokrzepiająco i zabiera ode mnie szklankę, którą zdążyłam już opróżnić. Spoglądam na Ivy, na jej tworzy maluje się szok ale nie płacze, tępo wpatruje się w ścianę przed nią. Jej wzrok jest pusty, co samo w sobie się zaprzecza. Postanawiam wstać, na co Harry od razu reaguje i pomaga mi wstać. Po moim ciele roznosi się ten dreszcz, którego nie czułam od pierwszego dotyku Harrego, postanawiam je ignorować i pewniejsza siebie staję o własnych siłach, co przyjmuję dezaprobatę Harrego. Mam chłopaka i powinnam ignorować tego kobieciarza jakim jest pan Styles. Odsuwam się od niego i kiwam głową w podziękowaniu, co było ledwo zauważalne ale on odwzajemnił ten gest uśmiechem, który ja zignorowałam. Nie potrzebowałam tego intryganta, złamał mi serce i po raz kolejny nie chcę tego doświadczyć. Kochałam go, a może dalej go kocham ale nie chałami dopuścić do siebie takiej myśli, więc postanowiłam ignorować Stylesa. Podeszłam do łóżka Iv i usiadłam na jego krawędzi. Chwyciłam jej zimne dłonie w swoje, które był nienaturalnie gorące. Ivy przez jakiś czas nadal wpatrywała się tępo w ścianę by po chwili przenieść swoje puste oczy na mnie. W jednej chwili, kiedy nasze oczy się spotkały pustka zniknęła, zastąpił je smutek, nie widziałam już dwóch świecących się szczęściem kamyków, były czarne, zaszklone oczy pełne goryczy i smutku. Patrzyłyśmy na siebie przez dłuższą chwilę, ona szukając oparcia, które na pewno we mnie miała, ja starałam się przekazać, że będzie dobrze, niech się nie załamuje.
- Staraliśmy się ale bardzo nam przykro, będzie pani chodziła na rehabilitacje i może ta radę z tego jakoś wyjść - lekaraka próbowała dodać jej pewności siebie, pocieszczyć podłamaną Ivy, nieskutecznie.
Starsza kobieta bez słowa wyszła, zostawiając nas samych w małym szpitalnym pomieszczeniu. Po raz pierwszy od rozmowy na balkonie zostałam sama z Harrym w pokoju, gdzie mogliśmy sami rozmawiać, Ivy wiedziała o wszystkim, więc nie miałam się czego wstydzić.
- Pozwolicie, chciałabym się z tym przespać? - brunetka łamiącym się głosem przerwała tę niezręczną ciszę.
Kiwnęliśmy z Harrym jednocześnie głowami. Powoli wyszłam z sali, czułam, że z sali wychodzi za mną Harry.
- Może powinnaś pojechać do domu przespać się? - zaproponował Harry.
Szczerze powiedziawszy przydałoby mi się to. Potwierdziłam to skinieniem głowy i skierowałam się ku wyjściu, szukając w torebce telefonu, aby sprawdzić rozkład autobusów odjeżdżających z najbliższego przystanku. Harry widząc moje poczynania uśmiechnął się pod nosem.
- Zawiozę cię - spojrzał mi głęboko w oczy, szukając jakichkolwiek oznak sprzeciwu lub euforii. Jeszcze czego, zachowam zimną krew! Przybrałam obojętny wyraz twarzy, choć wewnątrz wszystko się wokół mnie gotowało. Nie uśmiechała mi się wizja powrotu do domu z Harrym. Czułam się przy nim niekomfortowo, chciałam mu poderżnąć gardło, krzyczeć, zwyzywać go od najgorszych. Nic nie mówiąc, rozważając wszystkie za i przeciw, zaczynałam być coraz bardziej sceptycznie nastawiona do tego pomysłu.
- Diana no nie daj się prosić - spojrzał się na mnie roześmianymi oczami, a na jego policzkach ukazały się dwa dołeczki, tak pięknie się uśmiechał. Nic nie powiedziawszy ruszyłam za nim do jego samochodu.
Początkowo jechaliśmy w ciszy, którą on przerwał:
- Diana, porozmawiajmy- zaczął.
- Nie mamy o czym - skomentowałam krótko.
- Uwierz mamy.
- Właśnie, że nie. Uważasz mnie za debilkę, założyłeś się o mnie do cholery, a teraz co? Uważasz, że wszytko będzie okej? Najlepiej zostańmy najlepszymi przyjaciółmi.
- Nie, Diana. Ja cię kochałem i kocham. To nie miało tak być. To był tylko jedn głupi zakład, później naprawdę coś do ciebie poczułem.
- W 2 dni?
- Diana, przepraszam.
- Zamknij się Harry! Bawiłeś się mną i teraz uważasz, że wszystko będzie super jak powiesz nieszczere przepraszam?
- Di, ja mówię prawdę.
- Daruj sobie.
- Proszę, daj mi spróbować od nowa.
- Miałeś swoją szansę Harry i wiesz co z nią zrobiłeś? Spieprzyłeś wszystko, wszystko zepsułeś jedną wypowiedzią. Złamałeś mi serce i teraz łudzisz się, że będzie zajebiście? Mylisz się, bardzo się mylisz.
Harry zatrzymał się na parkingu pod moim blokiem. Miałam zamiar wysiadać, kiedy poczułam jak chłopak łapie mnie za rękę i odwraca do siebie. Po ułamku sekundy czułam na swoich ustach jego wargi, usta, w których się zakochałam.

***********************
Mała obsuwa ale mam bardzo pracowity tydzień. Następny, w czasie długiego weekendu. Proszę komentujcie to bardzo motywuje.
Pozdrawiamy Lena i Wera :*
Kochamy was ♥ ♥ ♥

środa, 22 października 2014

25 rozdział| II sezon



*oczami Zayn'a*
Siedziałem sam od dłuższego czasu, zamknięty w czterech ścianach. Nie peszsłuchali mnie, poprostu wsadzili mnie do tego czarnego, małego pokoju. Nie wiem ile czasu tu siedzę, przyjechałem sam, Diana została TAM... Jestem zdenerwowany nie dlatego, że mogą mnie wsadzić, tylko dlatego, zę coś się stało Iv. Wpatruję się w ciemną ścianę przede mną i klnę na siebie jakim to jestem durniem.
Nagle do pomieszczenia wchodzi policjant ubrany w mundur, ma obojętną minę, co bardzo mnie nie pokoi i sprowadza moje rozbiegane myśli to tej niesamowicie małej przestrzeniu, jaką jest pokój przesłuchań.
Mężczyzna siada naprzeciw mnie i zadaję pierwsze pytanie:
- Czy przyznajesz się do potrącenia Ivy Ramos we wczorajszych godzinach wieczornych?
Kiwam głową, nie mam siły wydusuć z siebie tego głupiego "tak".

*oczami Diany*
Ivy zasnęła kilka minut temu, a ja nadal siedzę na przyniesionym przez pielęgniarkę krzesełku, stojącym obok łożka Ivy. Wpatruję się w nią, tak spokojnie śpi, o niczym ne wie. Sumienie karci mnie, że jej nie powiedziałam, moze i lepiej. Cicho i powoli wstaję z krzesła i wychodzę na zatłoczony korytarz. Tak bardzo mi szkoda tych wszystkich ludzi, jedni płaczą inni cieszą się, a jeszcze inni siedzą z kamienny wyrazem twarzy jakby próbowali nie okazywać tych najgorszych emocji, mi się nie udało, mam policzki zaczerwienione od płaczu, widać, ze tej nocy prawie nie spałam. Nagle mój telefon zaczął wibrować, Spoglądam na wyświetlacz, Cody. Zastanawiam się chwilę czy odebrać, czy to wszystko co powiedział Harry to prawda? W końcu wciskam zieloną słuchawkę i przykładam telefon do ucha.
-Halo, Diana?- słyszę w jego głosie złość.
-Tak?- nie mam siły mu się tłumaczyć, moze to nic ważnego.
- Gdzie ty do cholery jesteś?! Umuwiliśmy się w kawiarnii koło uczelni, a ciebie dalej nie ma!- jest cholernie wkurzony, ma prawo powinnam przynajmniej napisać ale ile on razy tak robił?
- Jestem w szpitalu, bo Ivy miała wypadek...- nie daje mi dokończyć.
- Ty mała suko- w moich oczach zbierają się łzy, nazwyał mnie tak już ale to nadal boli.- Twoja przjaciółeczka ze złamanym palcem jest ważniejsza ode mnie.
- Ivy miała wypadek, muszę z nią być. Pa, kocham Cię.-Rozłączył się po "pa", nie powiem jest mi cholernie przykro ale kocham go i cóż poradzić.
Chowam telefon do kieszeni i postanawiam iść coś przekąsić, bo dopieo teraz odczuwam, że za chwilę zemdleję.

                                                                       ***
Siedzę i powoli przeżuwam ohydne szpitalne jedzenie ale pocieszeniem jest moja kochana grecka sałatka nałozona obficie na mój talerz. Cały czas myślę o Zaynie. Czy to będzie coś poważnego?
Czy zatrzymają go jak jakiegoś mordercę? Nie jestem na niego zła, mam mu zazłe,myślę, że Ivy też nie będzie miała. Mój telefon zawibrował obwieszczając,że dostałam SMS-a.
Nieznany... wszędzie go poznam, Harry. Zastanawiałam się czy odpisać ale jednak postanowiłam nie być pamiętliwa co jest jak dla mnie cholernie trudne, a ty bardziej ignorowanie go.


Nie wiem dlaczego na końcu postawiłam uśmiechniętą minkę ale trudno.Po tej krótkiej konwersacji odechciało mi się dalej jeść, więc zrezygnowana zaniosłam swój talerz do okienka i wyszłam z bufetu.Winda była zapełniona ludźmi, więc powoli wgramoliłam się napiętro, gdzie leży Ivy. Usiadłąm na jednym z krzeseł.  Zapominając na chwilę o wszystkim nim się zorientowałam odpłynełam ze zmęczenia na tym drewninym, niewygodnym krzesełku stojącym na zatłoczonym, gwarnym korytarzu.
***
Poczułam, że nie śpię już w pozycji siedzącej tyko na wpół leżącej, jakby tego było mało nie czułam pod głową zimnej powierzchni drewna tylko miękkie i ciepłe nogi. Zerwałam się jak oparzona, czego zaraz porzałowałam. Po mojej głowie rozniósł się potworny ból, a do moich uszu dobiegł cichy jęk.
- Przepraszam- mechanicznie zaczęłam przepraszać, nie patrząc na moją ofiarę.
- Nic się nie stało, Dina.
Spojrzałam w zielone, hipnotyzujące tęczówki Harrego. Nie zabrałam mojej ręki spoczywającej na jego lewym kolanie, wręcz przeciwnie opuzki moich palców były przyjemnie nagrzane. 
- Przepraszam, Harry, naprawdę przepraszam.- wpatrywałam się w jego twarz, jakby badają ją na nowo z tak bliskiej odległosci. 
- Przestań przepraszać, zawsze miałaś do tego dendencje. A teraz chodź lekarz kazał iść do Ivy jak tylko się obudzisz.- podał mi rękę, gdy wstawał, nie podałam mu swojej, moja urazona duma na to nie pozwoliła.
Samodzielnie wstała, lekko się chwiejąc. Harry natychmiast zareagował i złapał mnie w pasie, tylko coś mruknęłam i szybkim krokiem weszłam do sali Ivy. 
W pomieszczeniu była już doktor prowadząca. 
- Chciałam Diano, zebyś jako siostra była przy Ivy kiedy jej to powiem.- kiedy to powedziła Ivy już otworzyła usta, żeby zaprzeczyć nasze pokrewieństwo ale tylko póściłam jej oczko i je zamknęła. 
Usiadłam obok brunetki i złapałam ją za rękę, Harry nadal stał w drzwiach czego starsza kobieta nawet nie zauważyła.
- Ivy, mam dla ciebie złą wiadomość. Zrobiliśmy wszystko co możliwe ale twój układ nerwowy został uszkodzony i nie będziesz mogła już chodzić.
Spojrzałam na twarz Ivy, na jej zawsze wesołe oczy, w których zebrały się łzy i gdy zemdlałam mignął mi tylko przed oczami obraz podbiegającego do mnie z jeszcze szokowaną miną Harrego.

***************************
I mamy rozdział dzisiaj, miałam tak trochę luźniejszy dzień, a cały weekend będę się tylko uczyć :P 
Rozdział krótki bo obok laptopa leży i niecierpliwi się zeszyt z geografii. 
Kochamy was ♥ ♥
Lena i Wera
ROZDZIAŁ NIE JEST SPRAWDZANY, WIĘC MOGĄ POJAWIĆ SIĘ MNIEJSZE LUB WIĘKSZE BŁĘDY LITEROWE, ZA CO NAJSERDECZNIEJ PRZEPRASZAMY. 

Steal my girl już za 2 dni !!!