niedziela, 16 listopada 2014

Uwaga!

Moi drodzy, nie przychodzimy z rozdziałem. Dlaczego? Fakt wiemy zawaliłyśmy bloga ale teraz się rehabilitujemy, próbujemy pisać i to co nam wychodzi jest jakie jest ale po ilości wyświetleń jednego rozdziału jesteśmy zawiedzione, czasami ponad 60 wyświetleń nie pojawia się od tak. Komentarzy 1 o ile w ogóle jest. Dlatego prosimy skomentujcie, to jest motywacja. Prosimy, aby pod tym postem pojawiły się jakieś komentarze, czy mamy dalej to kontynuować, czy ktoś to czyta, a może poświęcamy nasz czas, a może nikt tego nie czyta, to tylko Weronika nabija wyświetlenia, bo jej się nudzi?
Bardzo was prosimy, skomentujcie, jak nie ten post, to rozdział. Nie masz konta na google, komentuj za anonima.
Kochamy Was, o ile ktoś to czyta
Weronika i Dragon Lady ♥

środa, 12 listopada 2014

Rozdział 27 |II sezon

*oczami Diany*
Nie jestem jeszcze pewna tego co robię ale bez zastanowienia odwzajemniam pocałunek. Czuję się jak lecąca na szmaragdowym obłoczku. Każdy ma swój podpis, jakim jest pocałunek. Ja zakochałam się w podpisie Harrego. Ale czy nadal kocham? Nie! Jest tylko Cody. Gdy myślę o blondynie natychmiast, odrywam się od Harrego. Nie zamierzam go spoliczkować, nakrzyczeć, zrobić coś, czego będę się wstydzić. On wpatruje się we mnie. Nie mogę odgadnąć tego spojrzenia, nie jestem w tym dobra. Jego kąciki ust podnoszą się, kiedy nie ma żadnej reakcji z mojej strony. Nie wiem co o tym myśleć, sama przed sobą. Nie wiem  dlaczego odwzajemniłam jego pocałunek. Brakowało mi kruchych, delikatnych, subtelnych pocałunków? Mam dość nachalności Codiego? Jestem zmieszana, co chyba widać na mojej twarzy, bo Harry zaraz odsuwa się ode mnie i w geście zawstydzenia drapie się po karku.
- Przepraszam - mówi cicho, ledwo go słyszę, spuszczam wzrok na moje kolana.
- Nie masz za co - podnoszę głowę i przenoszę s powrotem na jego twarz.
- Mam, Diana, przepraszam.
Chyba chce pokazać jak bardzo głupie jest to, kiedy nieustannie przepraszam ja. Na moje policzki wkrada się delikatny rumieniec ale zaraz zostaje zakryty przez kaskady blond włosów.
 - Chcesz wejść? - pytam nie do końca świadoma jak to mogło zabrzmieć w jego oczach.  Dla mnie to tylko zwykła koleżeńska propozycja, typu "Napijmy się soku." lub " Może chcesz zobaczyć jak mieszkam w nowym lokum?" a nie jakaś propozycja o nie wiadomo czym. On chyba nie odebrał tego tak ja pomyślałam w drugiej chwili, uśmiecha się i odpina pasy.
- Czemu nie? - mówi po chwili i otwiera drzwi samochodu.
Robię głęboki wdech i wydech po czym powtarzam jego czynność.
Jestem już w drzwiach do apartamentowca, kiedy uświadamiam sobie, że nie skontaktowałam się z Zaynem, nie zadzwoniła, nie zapytałam jak się czuje, co z nim. Obiecuję sobie, ze zrobię to tylko jak wrócę do mieszkania, kiedy Harry już pójdzie. Czuję na szyi jego zimny oddech, wzbraniam się jak mogę przed wstrząśnięciem ciałem, w końcu po moich plecach biegnie dreszcz. Kiedy jesteśmy już w windzie, pierwszy raz od czasu wysiadki z samochodu spoglądamy na siebie, on uśmiecha się do mnie, ja analizuję wszystkie wydarzenia dzisiejszego dnia. Obiecuję sobie, że po tym jak zadzwonię do Zayna, biegnę do Iv do szpitala. Kiedy słyszę ciche piknięcie- jesteśmy na moim piętrze. Przełykam nerwowo ślinę i nie patrząc już na Harrego wychodzę z windy. Sięgam do torebki po pęk kluczy. Jak najwolniej przekręcam kluczyk w zamku. Kiedy już przekręciłam już klucz 2 razy, po usłyszeniu 2 sygnałów, że drzwi są otwarte, naciskam klamkę i jak najwolniej otwieram drzwi. Nagle zamieram w jednym momencie. Mam ochotę wywalić Harrego, nie wpuszczać go do pobojowiska jakim jest salon. Tam leżą niedopałki dragów, woreczki z kokainą, armie pustych butelek po wysoko procentowym alkoholu. Uśmiecham się sztucznie do Harrego. Postanawiam, że zaprowadzę go do kuchni, tak aby przejść, zobaczyć jak najmniej salonu. Zdejmuję buty, a obok moich szpilek pojawiają się kozaczki Harrego. Prowadzę go do kuchni. Jak najmniej przez salon. Żeby jak najmniej zobaczył.-powtarzam to jak mantrę.
- Diana? - zatrzymuję się w pół kroku. - Co to jest?

******
 Mam do was jedno pytanie odnośnie szablonu, a mianowicie, wyświetla wam się obrazek z Harreym i Zaynem? Weronika mówi, że u niej nie, a jak u was? Proszę odpowiedzcie w kometntarzach.

 Taki króciutki w planach była jeszcze perspektywa Zayna ale czas mnie goni, rozdział jest beznadziejny, bo w długi weekend, kompletnie zawaliłam sprawę ze szkołą, muszę się uczyć i naprawdę was przepraszam za ten badziew. Następny postaram się, żeby był lepszy ale ile komentarzy taki rozdział. Nie ma motywacji. Więc proszę komentujcie, to jest naprawdę dużo.
Lena♥

wtorek, 4 listopada 2014

Rozdział 26 |II sezon

*oczami Diany*
Boli mnie głowa ale znosiłam gorszy ból. Otwieram oczy i rozglądam się po pomieszczeniu. Nadal jestem w sali Ivy, siedzę na krześle przy ścianie, a nade mną pochyla się Harry. Nie mówi nic tylko podaje szklankę wody.
- Niech się pani nie martwi to tylko stres- odzywa się z głębi pokoju lekarka.
Kiwam głową, na potwierdzenie samej sobie. Harry uśmiecha się pokrzepiająco i zabiera ode mnie szklankę, którą zdążyłam już opróżnić. Spoglądam na Ivy, na jej tworzy maluje się szok ale nie płacze, tępo wpatruje się w ścianę przed nią. Jej wzrok jest pusty, co samo w sobie się zaprzecza. Postanawiam wstać, na co Harry od razu reaguje i pomaga mi wstać. Po moim ciele roznosi się ten dreszcz, którego nie czułam od pierwszego dotyku Harrego, postanawiam je ignorować i pewniejsza siebie staję o własnych siłach, co przyjmuję dezaprobatę Harrego. Mam chłopaka i powinnam ignorować tego kobieciarza jakim jest pan Styles. Odsuwam się od niego i kiwam głową w podziękowaniu, co było ledwo zauważalne ale on odwzajemnił ten gest uśmiechem, który ja zignorowałam. Nie potrzebowałam tego intryganta, złamał mi serce i po raz kolejny nie chcę tego doświadczyć. Kochałam go, a może dalej go kocham ale nie chałami dopuścić do siebie takiej myśli, więc postanowiłam ignorować Stylesa. Podeszłam do łóżka Iv i usiadłam na jego krawędzi. Chwyciłam jej zimne dłonie w swoje, które był nienaturalnie gorące. Ivy przez jakiś czas nadal wpatrywała się tępo w ścianę by po chwili przenieść swoje puste oczy na mnie. W jednej chwili, kiedy nasze oczy się spotkały pustka zniknęła, zastąpił je smutek, nie widziałam już dwóch świecących się szczęściem kamyków, były czarne, zaszklone oczy pełne goryczy i smutku. Patrzyłyśmy na siebie przez dłuższą chwilę, ona szukając oparcia, które na pewno we mnie miała, ja starałam się przekazać, że będzie dobrze, niech się nie załamuje.
- Staraliśmy się ale bardzo nam przykro, będzie pani chodziła na rehabilitacje i może ta radę z tego jakoś wyjść - lekaraka próbowała dodać jej pewności siebie, pocieszczyć podłamaną Ivy, nieskutecznie.
Starsza kobieta bez słowa wyszła, zostawiając nas samych w małym szpitalnym pomieszczeniu. Po raz pierwszy od rozmowy na balkonie zostałam sama z Harrym w pokoju, gdzie mogliśmy sami rozmawiać, Ivy wiedziała o wszystkim, więc nie miałam się czego wstydzić.
- Pozwolicie, chciałabym się z tym przespać? - brunetka łamiącym się głosem przerwała tę niezręczną ciszę.
Kiwnęliśmy z Harrym jednocześnie głowami. Powoli wyszłam z sali, czułam, że z sali wychodzi za mną Harry.
- Może powinnaś pojechać do domu przespać się? - zaproponował Harry.
Szczerze powiedziawszy przydałoby mi się to. Potwierdziłam to skinieniem głowy i skierowałam się ku wyjściu, szukając w torebce telefonu, aby sprawdzić rozkład autobusów odjeżdżających z najbliższego przystanku. Harry widząc moje poczynania uśmiechnął się pod nosem.
- Zawiozę cię - spojrzał mi głęboko w oczy, szukając jakichkolwiek oznak sprzeciwu lub euforii. Jeszcze czego, zachowam zimną krew! Przybrałam obojętny wyraz twarzy, choć wewnątrz wszystko się wokół mnie gotowało. Nie uśmiechała mi się wizja powrotu do domu z Harrym. Czułam się przy nim niekomfortowo, chciałam mu poderżnąć gardło, krzyczeć, zwyzywać go od najgorszych. Nic nie mówiąc, rozważając wszystkie za i przeciw, zaczynałam być coraz bardziej sceptycznie nastawiona do tego pomysłu.
- Diana no nie daj się prosić - spojrzał się na mnie roześmianymi oczami, a na jego policzkach ukazały się dwa dołeczki, tak pięknie się uśmiechał. Nic nie powiedziawszy ruszyłam za nim do jego samochodu.
Początkowo jechaliśmy w ciszy, którą on przerwał:
- Diana, porozmawiajmy- zaczął.
- Nie mamy o czym - skomentowałam krótko.
- Uwierz mamy.
- Właśnie, że nie. Uważasz mnie za debilkę, założyłeś się o mnie do cholery, a teraz co? Uważasz, że wszytko będzie okej? Najlepiej zostańmy najlepszymi przyjaciółmi.
- Nie, Diana. Ja cię kochałem i kocham. To nie miało tak być. To był tylko jedn głupi zakład, później naprawdę coś do ciebie poczułem.
- W 2 dni?
- Diana, przepraszam.
- Zamknij się Harry! Bawiłeś się mną i teraz uważasz, że wszystko będzie super jak powiesz nieszczere przepraszam?
- Di, ja mówię prawdę.
- Daruj sobie.
- Proszę, daj mi spróbować od nowa.
- Miałeś swoją szansę Harry i wiesz co z nią zrobiłeś? Spieprzyłeś wszystko, wszystko zepsułeś jedną wypowiedzią. Złamałeś mi serce i teraz łudzisz się, że będzie zajebiście? Mylisz się, bardzo się mylisz.
Harry zatrzymał się na parkingu pod moim blokiem. Miałam zamiar wysiadać, kiedy poczułam jak chłopak łapie mnie za rękę i odwraca do siebie. Po ułamku sekundy czułam na swoich ustach jego wargi, usta, w których się zakochałam.

***********************
Mała obsuwa ale mam bardzo pracowity tydzień. Następny, w czasie długiego weekendu. Proszę komentujcie to bardzo motywuje.
Pozdrawiamy Lena i Wera :*
Kochamy was ♥ ♥ ♥