środa, 12 listopada 2014

Rozdział 27 |II sezon

*oczami Diany*
Nie jestem jeszcze pewna tego co robię ale bez zastanowienia odwzajemniam pocałunek. Czuję się jak lecąca na szmaragdowym obłoczku. Każdy ma swój podpis, jakim jest pocałunek. Ja zakochałam się w podpisie Harrego. Ale czy nadal kocham? Nie! Jest tylko Cody. Gdy myślę o blondynie natychmiast, odrywam się od Harrego. Nie zamierzam go spoliczkować, nakrzyczeć, zrobić coś, czego będę się wstydzić. On wpatruje się we mnie. Nie mogę odgadnąć tego spojrzenia, nie jestem w tym dobra. Jego kąciki ust podnoszą się, kiedy nie ma żadnej reakcji z mojej strony. Nie wiem co o tym myśleć, sama przed sobą. Nie wiem  dlaczego odwzajemniłam jego pocałunek. Brakowało mi kruchych, delikatnych, subtelnych pocałunków? Mam dość nachalności Codiego? Jestem zmieszana, co chyba widać na mojej twarzy, bo Harry zaraz odsuwa się ode mnie i w geście zawstydzenia drapie się po karku.
- Przepraszam - mówi cicho, ledwo go słyszę, spuszczam wzrok na moje kolana.
- Nie masz za co - podnoszę głowę i przenoszę s powrotem na jego twarz.
- Mam, Diana, przepraszam.
Chyba chce pokazać jak bardzo głupie jest to, kiedy nieustannie przepraszam ja. Na moje policzki wkrada się delikatny rumieniec ale zaraz zostaje zakryty przez kaskady blond włosów.
 - Chcesz wejść? - pytam nie do końca świadoma jak to mogło zabrzmieć w jego oczach.  Dla mnie to tylko zwykła koleżeńska propozycja, typu "Napijmy się soku." lub " Może chcesz zobaczyć jak mieszkam w nowym lokum?" a nie jakaś propozycja o nie wiadomo czym. On chyba nie odebrał tego tak ja pomyślałam w drugiej chwili, uśmiecha się i odpina pasy.
- Czemu nie? - mówi po chwili i otwiera drzwi samochodu.
Robię głęboki wdech i wydech po czym powtarzam jego czynność.
Jestem już w drzwiach do apartamentowca, kiedy uświadamiam sobie, że nie skontaktowałam się z Zaynem, nie zadzwoniła, nie zapytałam jak się czuje, co z nim. Obiecuję sobie, ze zrobię to tylko jak wrócę do mieszkania, kiedy Harry już pójdzie. Czuję na szyi jego zimny oddech, wzbraniam się jak mogę przed wstrząśnięciem ciałem, w końcu po moich plecach biegnie dreszcz. Kiedy jesteśmy już w windzie, pierwszy raz od czasu wysiadki z samochodu spoglądamy na siebie, on uśmiecha się do mnie, ja analizuję wszystkie wydarzenia dzisiejszego dnia. Obiecuję sobie, że po tym jak zadzwonię do Zayna, biegnę do Iv do szpitala. Kiedy słyszę ciche piknięcie- jesteśmy na moim piętrze. Przełykam nerwowo ślinę i nie patrząc już na Harrego wychodzę z windy. Sięgam do torebki po pęk kluczy. Jak najwolniej przekręcam kluczyk w zamku. Kiedy już przekręciłam już klucz 2 razy, po usłyszeniu 2 sygnałów, że drzwi są otwarte, naciskam klamkę i jak najwolniej otwieram drzwi. Nagle zamieram w jednym momencie. Mam ochotę wywalić Harrego, nie wpuszczać go do pobojowiska jakim jest salon. Tam leżą niedopałki dragów, woreczki z kokainą, armie pustych butelek po wysoko procentowym alkoholu. Uśmiecham się sztucznie do Harrego. Postanawiam, że zaprowadzę go do kuchni, tak aby przejść, zobaczyć jak najmniej salonu. Zdejmuję buty, a obok moich szpilek pojawiają się kozaczki Harrego. Prowadzę go do kuchni. Jak najmniej przez salon. Żeby jak najmniej zobaczył.-powtarzam to jak mantrę.
- Diana? - zatrzymuję się w pół kroku. - Co to jest?

******
 Mam do was jedno pytanie odnośnie szablonu, a mianowicie, wyświetla wam się obrazek z Harreym i Zaynem? Weronika mówi, że u niej nie, a jak u was? Proszę odpowiedzcie w kometntarzach.

 Taki króciutki w planach była jeszcze perspektywa Zayna ale czas mnie goni, rozdział jest beznadziejny, bo w długi weekend, kompletnie zawaliłam sprawę ze szkołą, muszę się uczyć i naprawdę was przepraszam za ten badziew. Następny postaram się, żeby był lepszy ale ile komentarzy taki rozdział. Nie ma motywacji. Więc proszę komentujcie, to jest naprawdę dużo.
Lena♥

2 komentarze: