środa, 30 kwietnia 2014

Rozdział 19 (sezon II)

 *oczami Ivy*

Zamarłam. Do pokoju weszli Zayn i Harry. Chyba też nieźle się zdziwili widząc nas. Spojrzałam kontem oka na Dianę. Jej twarz wyrażała wiele uczuć. Strach, wściekłość, ból, chyba zadowolenie gdy kątem oka spojrzała na Codiego.
- Witaj. Harry.- wydusiłam z siebie po chwili.
- To wy się znacie?- Nina patrzy to na Dianę, to na Harrego.
- Tak!- Diana odzyskuje cała siłę głosu.
- Nie!- krzyczy Harry.
Gdy wykrzyczeli te dwa sprzeczne partykuły Nina ma całkowite zdezorientowanie wypisane na twarzy.
- Czyli?- Nina nie wie co zrobić. Jest raczej skołowana.
- Tak znaczy się. Jakże dobrze.- Nina jeszcze mocniej zacieśnia uścisk na tali Zayna.
- Och ...- siada na sofie.
- Obejrzymy coś?- po chwili niezręcznej dla niej chwili proponuje ten rodzaj rozrywki.
Włączamy bezsensowną komedię ''Spadaj tato!'' z Adamem Sandlerem w roli głównej i zajadamy się karmelowym popcornem.

                                                                     ~*~

*oczami Diany*

W czasie filmu ''wychodzę do łazienki''. Otwieram drzwi balkonowe, które z łatwością ustępują. Dotykam rękami balustrady i delikatnie na nią napieram ciężarem ciała. Nagle poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach. Przyszło mi na myśl scena z Titanica, zaśmiałam się w duchu. Cody trzymał mnie opiekuńczo. Czułam ciepło i miłość bijącą od jego ciała. Całkowicie zatraciłam się w tym doznaniu, jakie dodawało mi poczucia, że jestem bezpieczna przy Codim.
- Podoba się?- zachrypnięty głos delikatnie pieścił swoim ciepłem moje ucho.
Chwila! To nie głos Codiego! To ... Harry! Gwałtownie się obracam.
- Co ty tu robisz?- pytam odsuwając się od niego.
- Chciałem cię zapytać o to samo.- śmiej się.
Czy dla niego to jest kuźwa zabawne?!
- Byłam pierwsza.- to przypomina teraz konwersację dzieci z przedszkola.
Wzdycha.
- Chciałem porozmawiać.- śmieszne.
- Chciałeś więc teraz nie chcesz więc cześć.-wychodzę z tarasu zostawiając go tam.
Czuję chudą dłoń oplatającą mój nadgarstek i przyciągającą do torsu Harrego. Ugh ... Jak ja nienawidzę mojego niskiego wzrostu.
- Co się stało?- głupek.
- Żartujesz sobie kurwa ze mnie?!- pojeb.
- Nie. Czemu?- idiota.
Harry przewraca nerwowo kluczami. Oczami wyobraźni widzę jak wyrywam mu jej z ręki i dźgam w oczy.
- Mam ci teraz wszystko tłumaczyć?!- niech on mnie nie denerwuję.
- Tak.- ugh ...
- Kocham cię. Myślałam, że ty mnie też. A ty po prostu chciałeś mnie kuźwa wykorzystać!- daje opust nerwom i drę się wniebogłosy.
- Kocham cię.- wybucham śmiechem.
Loczek patrzy na mnie jak na idiotkę.
- Śmieszny jesteś. A tak poza tym. Jak zakład? Chociaż nie przegrałeś, wyjechałam.- wyrywam się z jego uścisku.
- Puść mnie!
- Jaki zakład?- patrzy na mnie jak na idiotkę.
- Nie udawaj głupka.- próbuje sie wyrwać.
- Skąd o nim wiesz?- jego oczy pociemniały.
- Spadaj. Uważałeś mnie za głupią?! To się pomyliłeś! Byłam głupia i naiwna. Wielka miłość w jeden dzień?! Głupota. Zakochałam się! Wierzyłam, że możemy być razem. A teraz co? Przyjeżdżasz do Oxford i myślisz, że będzie dobrze?! Do kiedy masz przedłużoną datę zakładu?! Chociaż wiesz co zróbmy to teraz na balkonie! Tak! Wygrasz zakład, zostawisz mnie, złamiesz serce! Chociaż nie! Już to zrobiłeś! Dupek!- łzy lecą po moich policzkach. Teatralnie wyrywam się z jego uścisku.
- Ale Di, ja naprawdę ciebie ...- przerwałam mu.
- Daruj sobie Harry!- krzyczę.
- Z drugiej strony szybko znalazłaś pocieszenie.- wytyka.
- Wal się. Cody mnie kocha. Nie mamy przed sobą tajemnic. I on kurwa się o mnie nie założył!- odwracam się w jego stronę.
- Nie wszyscy są tymi za, których ich uważamy.- co on ma namyśl?
- Właśnie Harry. Nie wszyscy i Cody do tej grupy należy.- wychodzę.
- Nie zdziw się. Ostrzegałem!
Fukam i odchodzę. Przemierzam korytarzem domu brunetki, a w uszach cały czas dudnią mi słowa Harrego: ''  Nie wszyscy są tymi za, których ich uważamy'', ''Nie zdziw się'', ''Ostrzegałem''. Jak on śmiał ?! Zaczynam płakać. Nie chcę pokazywać się w tym stanie Codiemu i Ninie. Bez pożegnania wychodzę z mieszkania Nin i kieruję się w stronę najbliższego sklepu nocnego w celu kupienia czegoś mocniejszego. Muszę wypić, zapalić. Właśnie zapalić!
- Hej Jack.- Jack to lokalny diler, muszę zaszaleć.
- Diana! Co się stało?- chyba jest nawalony.
-Do kiedy ważna jest promocja ze skrętami?- czas przełamać syndrom grzecznej dziewczynki.
- Masz szczęście. Do dzisiaj!- na niego zawsze można liczyć
- Róg Franklin i Windstor Road, w zaułku między 58 i 60.
- Dzięki.
- Standardzik?- chodzi o podstawowe skład dla początkujących.
- 2/8.- zaszalejmy.
- Ostro.- rozłączam się i biegnę w wyznaczone miejsce.
Jak szaleć, to na całego.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Rozdział 20 pojawi się po majówce. Bardzo przepraszamy, ale tak wyszło. Małe zaległości, które trzeba nadrobić :)

                                   3 kom.= 20 rozdział :)










wtorek, 29 kwietnia 2014

Notka :)

Przepraszamy ale rozdział pojawi się dopiero jutro 30.04.14r ( środa) :* <3

czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział 18 (sezon II)

Rozdział dedykujemy Phoebe Styles. Dziękujemy za nominację, komentarze, wsparcie. Wiele dla nas znaczysz :)

P.S. Świętnie piszesz. Kocham twojego bloga <3 ( to tak od Leny ) :) :*

*oczami Diany*


Szybkim krokiem przemierzam korytarz uczelni. Moje obcasy stukają o idealnie wypolerowaną podłogę holu. Idę właśnie na zajęcia. Od 2 miesięcy nie myślę o Harrym, a o sam nie dzwoni. Znalazłam nowego chłopaka. Cody studiuję medycynę, jest na drugim roku.
- Diana!- słyszę głos bruneta.
- Cody.- wpadam w jego ramiona.
- Idziesz na imprezę dzisiaj do Niny.- Nina to wspólna znajoma, przyjaciółka. Dzisiaj jak co piątek organizujemy w naszym czteroosobowym gronie kameralną posiadówkę.

- Tak.- ochoczo kiwam głową.
- Przyjdę po ciebie o 17. Może być?- pyta.
- Oczywiście.
- Ja pędzę na wykłady. Pa słoneczko.- całuje mnie w usta.
- Pa.- odpowiadam, a on odchodzi. To jest właśnie wymarzona miłość.
                                                                        ~*~

Ostatnia kreska eyelinerem na powiece i jestem gotowa. Mój telefon oznajmia, że dostałam SMS-a. Cody. Uśmiecham się na samo wspomnienie chłopaka. Idealny brunet. Wyższy ode mnie o głowę. Niebieskie jak niebo oczy. Istny bóg.
- Diana! Cody czeka!- Ivy gotowa <klik>już staje w drzwiach mojego pokoju.

- Wiem. Idziemy?-chwytam czarną torebkę pasującą do czarnych rurek, czerwonej bluzki z głębokim dekoltem oraz czerwonych szpilek.
Kiwa tylko twierdząco głowo.
                                                                       ~*~

Nasza trójka stoi pod drzwiami domu Niny. Cody puka w drzwi. Brązowa, drewniana powłoka delikatnie uchyla się, a ze szparki powstałej w wyniku tej prostej czynności, w ów przestrzeni ukazuję się idealnie ułożone, brązowe jak kora najciemniejszego drzewa, a na lekko zaróżowionej twarzy śmiało rzucają si czarne jak węgielki, błyszczące oczy Niny. Jej idealną figurę można dotrzeć przez perfekcyjnie dopasowaną sukienkę <klik>.
- Hej.-Nina zamyka nas w grupowym uścisku.
- Hej.-idziemy za Niną do salonu i siadamy na czarnych kanapach, opierając się o białe poduszki.
- Jack Daniel's?- brunetka będąca jak zwykle gospodynią piątkowych imprez wyjmuje z szafki butelkę trunku i stawia go na stole.
                                                                     
                                                                   ~*~

Siedzę wtulona w Codiego powoli sączę whisky.
- Jak zajęcia?- wkręcamy się w rozmowę o naszych wykładach. Każdy studiuje coś innego. Ja prawo, Iv obronę narodową, Cody medycynę a Nina aktorstwo.
- Myślałam, że aktorstwo będzie fajniejsze ale cóż przeliczyłam się.- Nina piję już trzeciego drinka.
- Co się stało? Francis rozdaje fuchy w filmie?- zrywamy się. Francis to były chłopak Niny. Jego ojciec jest dość sławnym reżyserem, a matka scenarzystką. Ustawiony do końca życia. Kariera gwarantowana. Chodzili ze sobą przez pół roku. Ona chciała się wkręcić na studia, a on zakochany po uszy, wierzy jak ostatni naiwniak. Dupek, jak mógł tego nie widzieć. Rozeszli się, bo Francis usłyszał jak Nin rozmawia z siostrą o tej całej nieskończonej miłości. Przypomina mi się Harry. Historia prawie odwzorowana. Czuję, że łzy napływają mi do oczu.
- Przepraszam, muszę się przewietrzyć.- wstaję z kanapy, wydostaję się z silnych ramion Codiego.
- Pójdę z tobą.- mój chłopak również wstaję.
- Nie, zaraz wracam.- chwytam mój żakiet i wychodzę z domu.

*oczami Ivy*

Francis. Cholera! Czemu ten głupi Cody musiał o tym wspominać?! Jak ja go nienawidzę. Pojebany gbur! Myśli, że może zrobić wszystko. Nie rozumiem jak Diana on może się podobać. Dobra jest mega ciachem ale charakter ... ugh ... bez kija nie podchodź. Cody i Nina nie wiedzą o Harrym. Może i lepiej. pójdę sprawdzić co z Dianą.
- Pójdę po Dianę, coś długo jej nie ma.- patrzę na Ninę i Codiego niezwracających na mnie uwagę. Oboje  są drugim rocznikiem. Troszkę się wywyższają w szczególności Cody.
Nie zwracają na mnie uwagi, więc zamierzam wyjść. Nagle zatrzymuje mnie głos Niny:
- Tylko przyjdźcie szybko. Chciałabym wam kogoś przedstawić.- zaskakuję mnie.
- Mój nowy chłopak. Będzie z przyjacielem. Coś dla ciebie Iv.- puszcza mi oczko.
Wychodzę z pokoju zażenowana przewracając oczami, wcześniej posyłając nim fałszywym uśmiechem.
Diana stoi na dworze oparta o ścianę. Nie płacze, przynajmniej próbuję powstrzymywać łzy.
- Di?- spogląda na mnie jakby wybudzona z transu.
- Co się stało, Iv? Czemu ...- wyprzedzam jej kolejne pytanie i przerywam.
- Chciałam sprawdzić co z tobą.- posyłam jej krzepiący uśmiech.
- Dzięki. Jestem najlepsza!- przytulamy się.
- Wracajmy przyjeżdża nowy chłopak Niny i jego zabójczo przystojny przyjaciel.- mówię z sarkastycznym podekscytowaniem na koniec wywracając oczami. Chichoczemy obie po czym kierujemy się do drzwi mieszkania Niny.

                                                                   ~*~

Dzwonek. Nina wstaje jak oparzona z fotela.
- Już jest!- piszczy biegnąc do drzwi.
- Kochanie! Hej, Curly.- można usłyszeć po chwili.
Słychać już tylko stukot obcasów Niny. Wchodzi do pokoju. Zamieram ...( ciąg dalszy nastąpi)

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Taki trochę krótki :/ Ale zawsze coś. Chciałybyśmy wam podziękować. Było was już tutaj ponad 3,800! WoW! Spora liczba. Po I sezonie mamy 72 komentarze oraz 6 obserwatorów! Jesteście cudowni. Kochamy was! Powtarzamy to już po raz setny ale to prawda. Nic więcej nie możemy powiedzieć. Żadnych słowa wdzięczności tego nie opiszą <3
Pozdrawiają : Weronika i Lena :*
P.S. Co sądzicie o teledysku do You & I ?
P.P.S. Byliśmy wdzięczni gdybyście odpowiedzieli na pytania w poprzednim poście :*
P.P.P.S. Zapraszamy na nowego bloga Leny BREATHE.

3 KOM= Nowy Rozdzial 
(rozdział dopiero we wtorek)





piątek, 18 kwietnia 2014

You & I

Jest juz kocham *.* I love it, love it, love it *.*
Rekord do pobicia!
Aktualnie rekord VEVO wynosi 19,3mln wyświetleń, możemy spróbować go pobić. Mamy czas do jutra, do godziny 17:00PL. 
Pamiętajcie, że:
- KONIECZNIE strona musi zostać odświeżona po obejrzeniu
- NIE są naliczone wyświetlenia z botów, automatów itd. 
- Nie ma określonego czasu obejrzenia, po którym zostaje zaliczony
- Bezpieczniej będzie jeśli wylogujecie się ze swoich kont, nie jest to potwierdzone, ale można dmuchać na zimne.
- Lepiej jest także nie otwierać kilku kart.
- Nie przejmujcie się tym, że licznik w pewnym momencie stanie, lub będzie podawał różne liczby
Faktyczny stan licznika poda VEVO po jakimś czasie/kilku dniach.
https://www.youtube.com/watch?v=_kqQDCxRCzM

Prolog "Jesli mnie kochasz, pozwol odejsc!" i pytania

Tak wiec prlog do 2 sezonu.

Prolog
Dziweczyny zamieszkuja w Oxordzie. Diana uczeszcza na zajmecia prawa, a Ivy obrony narodowej. Pewnego dnia pojawia sie osoba, ktora wywraca wszystko do gory nogami. Jeden z przyjacol okazuje sie wrogiem. Nowe znajmosci przeradzaja sie w przyjazn. Wszystko konczy nieuwaga.

Pytania do was:
1. Co zrobi Harry?
2.Kim jest Fenicylly Williams?
3. Kto z przyjaciol okarze sie wrogiem?
4.Co kryje sie pod pojeciem nieuwaga?

Bohaterowie wystepujacy tylko w II sezonie:
Diana Collins
Ivy Ramos

Harry Styles

Zayn Malik
Eleonour Clader
Sophia Smith
 Nina Thompson
Fenicylly Williams
Jimmy Fairburn
Cody Black
Perrie Edwards



******
Na pytania odpowiedzcie w komentarzach. Co sadzicie o pierwszym sezonie? 

3 komentarze= 18 rozdzial 
Bylambym wdzieczna jakbyscije wpadli :

Pozdrowionka i wesolych swiat :)









Epilog ''Hello, I love you''.

*oczami Ivy*


Rozpakowuj kartony. Myślę o tym pocałunku z  Zaynem. Czy żałuje tego? On sam mnie pocałował! Ale czy ja tego chciałam? Tak chciałam! Kocham Zayna? Nie kocham go! Czy może raczej nie chcę go kochać!!
Ugh...! Moja głupia podświadomość zwracam się do ciebie:
ZAMKNIJ SIĘ! PRZESTAŃ ZADAWAĆ TAKIE IDIOTYCZNE PYTANIA!
- Ivy!- głos Diany wybudza mnie z rozmyśleń.
Di chodzi od naszego przyjazdu smętna i w jej oczach widzę ten ból.
- Słucham!- krzyczę wychylając głowę zza drzwi.
- Iv, gdzie postawić w kuchni te wszystkie rzeczy.- teraz albo nigdy. Zapytam jej się!
- Diana o co chodzi?- wchodzę do kuchni.
- Ale ...
- Przecież widzę. Coś z Harrym?- nagle w jej oczach pojawiają się małe łzy.
- On się założył. - o co?
- Ale o co? Z kim?
- Z Niallem, że on mnie ...- wiem o co chodzi.
- Nie kończ.
Płacze.
- No już kochana. Nie wartko.- przytulam ją.
- Zayn mnie pocałował.- wypaliłam bez ogródek.
Uśmiecha się przez łzy.
- Nie będziemy razem.- chyba to miała na myśli.
- Więc czas zacząć nowe życie. Bez chłopaków.- uśmiecham się do niej.
A ona mi odpowiada.
- Bez chłopaków.- przytakuje.
To właśnie moja przyjaciółka. Diana, Diana Collins.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

PIERWSZY SEZON ZA NAMI!!!

Nawet nie wiecie jak bardzo cieszymy się waszą obecnością tutaj. Harry trochę spieprzył sprawę, ale chyba to naprawi. Przynajmniej będzie się starał. Kto będzie walczył o uczucia Diany. Ivy będzie musiała zmierzyć się z paroma trudnościami związanymi z Zaynem, ale jedno pechowe zdarzenie wszystko zmieni.


BREATHE ( ZAPRASZAM NA NOWEGO BLOGA DO LENY) 



                             3 KOM = 18 ROZDZIAŁ :)





                    





czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 17

*oczami Ivy*

Diana wyszła około 20. Większość moich rzeczy jest już spakowana i grzecznie czeka w samochodzie na jutrzejszy wyjazd. Rzuciłam się na łóżko z moim laptopem i zaczęłam '' grzebać'' w internecie. Nic, ciekawego. Na stronkach plotkarskich dalej króluje Katy Perry i jej pierścionek zaręczynowy. Postanowiłam dokończyć pakowanie. Nagle słyszę przeszywający dzwonek do drzwi. Kto to? Schodzę po schodach, stawiam niepewne kroki. Gdy do chodzę do drzwi widzę w oknie czarną idealnie ułożoną czuprynę. Zayn?! Otwieram drzwi.
- H-hej?- raczej pytam. Czuć od niego alkohol.
- Ivy.- jego głos delikatnie się plącze.
- Zayn. Wejdź.- szepczę.
Mulat siedzi na łóżku w moim pokoju. Pomagałam mu wejść po schodach. Jest pijany. Bardzo. Co się stało?- te pytanie to jedyne słowo, które mam teraz w głowie.
- Zayn?- podaję mu szklankę z wodą mineralną.
- Iv. Perry. Jimmy.- te trzy imiona wydobywają się z jego różowych, pełnych warg.
- Co Jimmy?- patrzę w jego kawowe oczy pełne bólu, trochę nieobecne ale nadal piękne.
- Perry i Jimmy, oni ... Perry mnie zdradziła.- mówił raczej przez śmiech i ulgę.
- Ale...- brak mi słów.
Wiedziałam, że Perry jest wścibska i dwulicowa, ale żeby Jimmy.
- Wczoraj wieczorem byliśmy ...- urywa.
- Po prostu przyjechaliśmy tutaj także do pracy.- wymijająca odpowiedz.
Kiwam twierdząco głowę.
- Gdy wróciliśmy do domu ta ździra się z nim pieprzyła.- uśmiecham się na słowo na ''z''.
- Przykro mi.- pocieram rękę o jego plecy.
- Cieszę się, że to zrobiła, mam powód żeby ją zostawić.- mówi bez ogródek.
Moje usta formują się w literkę O. Uśmiecha się widząc moją reakcję.
- Ale ...- w końcu odzyskuje głos, na krótko.
- Dawno chciałem z nią zerwać ale ona cały czas miała na mnie jakiś haczyk, chociaż boję się, że teraz też może to wykorzystać.- wzrusza ramionami.
- Ale z Jimmym?- szok. Przeżywam szok. Jim?!
- Taa ...- pije podaną mu przez zemnie wodę.
- Podejrzewam, że chciała się zemścić na tobie.- Zayn zaskakuję mnie tymi słowami.
- Widziała jak całujesz się z tą hołotą, a że coraz częściej się widujemy pieprzyłam się z nim, bo myślała, że to twój boyfriend.- wymusza to na mojej twarzy szeroki uśmiech.
- Chcesz ...- urywam, bo widzę, że Zayn właśnie zasnął. Wzdycham i zdejmuję mu jego buty po czym zakrywam go kocem, a sama dokańczam pakowanie. Ostatni karton to rzeczy raczej pamiątkowe, przeważnie zdjęcia z dziecięcych lat. Marko z Jimmym. Z Jimmym. Byliśmy tutaj szczęśliwi, zakochani ...Przynajmniej ja zakochana, mająca nadzieję na piękny ślub, białą suknię, miłość. A on ... chciał się po prostu pobawić. Dlaczego?! Znaliśmy się od dziecka. Bawiliśmy się razem w piaskownicy, byliśmy razem, zdradzał mnie, ja mu wybaczałam, wyjazd, a ja? Czy ja nadal go kocham?! Po tym co zrobił z Perry raczej nie. Raczej?! Albo TAK albo NIE! Nie, nie, nie! NIE KOCHAM GO! Wyrzucić to zdjęcie?! NIE! Chowam je go kartonu  i nie rozpamiętuję więcej. Przeglądam jeszcze tylko pokój. Wszystko zabrałam? Ubrania, kosmetyki, pamiątki, buty, laptop. Przebieram się w piżamę <klik> i położyłam się obok Zayna leżącego na łóżku. Jestem w pewnej odległości od niego. Szybko zasypiam. Śniąc już drugi tydzień o kawowych oczach. Do kogo one należą?!

*oczami Zayna*

Moja głowa! Wszystko mi pulsuję. Świeci słońce. Nigdy nie dotknę już alkoholu. Powoli otwieram oczy uświadamiam sobie gdzie jestem. Jasny pokój, pełen kartonów, urządzony raczej w dziewczyńskim stylu. Do jasnej cholery, gdzie ja jestem?! Pamiętam tylko wieczór z Ivy nic więcej. Obracam się na lewe ramię. Zamieram. Na samym końcu mebla, na wpół przykryta kocem, w połowie leżąca, a  połowie zwisająca Ivy. Próbuję przypomnieć sobie wczorajszy wieczór. Do czegoś doszło? Nagle Iv otwiera oczy i chyba sama musi sobie przypomnieć co się stało, a dopiero po chwili na jej twarzy wkrada się ledwo widoczny uśmiech.
-Dzień dobry.- przygląda mi się z uwagą próbując wyczytać coś z mojej twarzy.
-Cześć.- wspieram się na łokciu.
- Śniadanie?
- Nie, będę już szedł. Chłopaki będą się martwić.- tak naprawdę pomyślą, że wypiłem i gdzieś przekimałem.
Uśmiecha się przyjaźnie.
- Iv dzięki, że, że ...- brak mi słówka.
-Że mnie przenocowałaś.
- Nie ma za co.- wstaje z łóżka.
- Wyjeżdżasz  dzisiaj?- tak więc koniec naszej znajomości, przyjaźni.
- Tak o 14.
- Chyba się już nie zobaczymy.
- Chyba.- wzdycha.
- Będę dzwonić, pisać. Może przyjadę.- mam zamiar już wychodzić. Czuję ukucie w sercu. Nie wiem co mną kieruję ale zbliżam swoją twarz do twarzy Ivy. Moje usta delikatnie przysiadują jej. Moja podświadomość wręcz krzyczy, abym przestał. Słucham jej i odrywam się od Iv. To krótki pocałunek.
- Pa, Iv.- odchodzę wiem, że ją zraniłem.

*oczami Diany*

Idę do Harrego pożegnać się. Czuję ból rozsadzający mnie od środka. Znam Harrego z 2 tygodnie. Kocham go. Wchodzę do hotelu. Idę spokojnie po schodach. Dzisiaj wyjeżdżam. DZISIAJ! Zostawiam Blackpool, rodziców, Dianę, wszystkie wspomnienia. Zostawiam Harrego. Zamyślam się. Poczułam, że się z kimś zderzyłam. Zamarłam. Patrzę na twarz osoby, z którą się zderzyłam.
- Mama?
- Diana, co ty tu robisz?- prowadzi mnie abyśmy nie stały na schodach.
- Moi znajomi tu mieszkają.
Ignoruje moją odpowiedź.
- Byłaś wczoraj w domu. Spakowałaś się. Proszę wybacz nam. Nie chcę abyśmy byli tą skłóconą rodziną. Di, proszę. To dla nas było trochę zaskakujące. Nasza maleńka córeczka.
Widzę, że żałuję. Wpadłam w jej objęcia.
- Przepraszam mamo. Po prostu dla mnie wasze zachowanie było dziwne.- mój głos się łamie.
- Córeczko, wybacz nam.
- Oczywiście, że tak.- tuli mnie do siebie.
- Przepraszam mamo ale muszę iść.- nadszedł czas na pożegnanie, najtrudniejsze pożegnanie z Harrym.
- Pamiętaj nie rób rzeczy, które możesz żałować.- pędzę już po schodach na ostatnie piętro.
Drzwi do pokoju są uchylone, a z niego dochodzą głosy. jeden z nich należy do mojego anioła Harrego, chyba Nialla i Liama.
- Jak z tą Dianą?- głos Nialla.
-Zakochana, naiwna.-czy to Harry.
- Dobrałeś się już do niej?
- Nie. Ciągle powtarza, że mamy czas.- nie wierze. Nie wierzę.
- Chłopaki to głupie. Zakładacie się czy przelecicie bezbronną dziewczynę.- jeden rozsądny, Liam.
- Masz czas do dzisiejszej nocy.- chyba wychodzi. Odsuwam się od drzwi, żeby nie było śladów po moim podsłuchiwaniu. Drzwi otwierają się szerzej, a z nich wychodzi Niall i Liam.
- Cześć chłopaki.- próbuję sprawić wrażenie tak jak zwykle.
- Hej Diana!- wchodzą do pokoju Liama.
Wchodzę do pokoju Harrego. Siedzi na kanapie przeglądając telefon.
- Kochanie.- wita mnie.
Co za dupek!
- Kochanie?! Jaka ja byłam głupia!- krzyczę.
- Diana, o co chodzi?- udaję zdziwionego.

- O nic. Może poza tym, że bawiłeś się mną jak pieprzoną zabawką. Jaką ja byłam idiotką!
Wymuszam mu siarczystego liścia i wybiegam  pokoju.

                                                                  ~*~


Stoję na mocie drogowym prz jednej z dróg wylotowych
Blackpool. Wiatr rozwiewa moje blond włosy. Zastanawiam się jak mogłam być taka głupia, naiwna. Jak mogłam się nabrać na wielką miłość wciągu 2 tygodni. Mu chodziło tylko o jedno. Przelecieć i zostawić. Perry miała rację. Jestem kolejnym trofeum. Założę się, że on pieprzył się już w ciągu tych 2 tygodni z połową miasta. Mój telefon zaczyna wibrować. Na wyświetlaczu pojawia się zdjęcie rozśmianej Ivy.
- Halo?- odebrałam
- Diana gdzie jesteś?- zapomniałam o wyjeździe.
- Poszłam sie przejść. Przyjadę do ciebie.- schodzę schodkami w dół, podążając następnie wydeptanym chodnikiem. Muszę się ogarnąć nie chcę żeby Iv mnie o wszystko pytała. Chcę zapomnieć o Harrym. Nie mogę. Moje serce nadal jest w rozterce. Kocham go. Ale on mnie NIE. Zrozum to idiotko.

                                                                ~*~

- Jedziemy?- Ivy wsiada do swojego samochodu z uśmiechem na ustach. Ale widzę to w jej oczach, coś ją boli.
Kiwam ochoczo głowa. Zamykam drzwi od mojego audi i odjeżdżam z podjazdu domu Iv. Zagnaj Blackpool! Zagnaj Harry!




-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

            2 komentarze = Epilog 1 sezonu.






środa, 16 kwietnia 2014

Notka

Jutro będzie nowy rozdział :)

środa, 9 kwietnia 2014

Rozdział 16

* oczami Ivy*

Nie mogę spać. Łeb mi pęka. Co się stało, że Diana uciekła z domu? Dlaczego? Czy to ma związek z Harrym? Cholera, nic nie wiem. Muszę to wiedzieć. Moje papierosy!
Gdzie są?! Tak duże pytań, tak mało odpowiedzi. Mało odpowiedzi, nie mam żadnych odpowiedzi na podane pytania. W końcu głęboko wsadzane papierosy wyglądają na światło dzienne. Gdy nikotyna styka się z ogniem zapalniczki ukazuje się dym. Zaciągam się dymem, po czym go wydycham. Czuję, że moja i Diany przyjaźń zaczyna się rozpadać. Ostatnio rozmawiałam z nią rano, a w południe tylko przez telefon.  Czego dotyczyła ta rozmowa? Tego, że jesteśmy zwolnione. Chciałabym do niej zadzwonić. Jest 23.30!
Nie zrobię tego jest noc!  Gdy dopalam papierosa wstaję z łóżka i biorę mojego laptopa i przeglądam stronki  plotkarskie. To trochę mnie odstresuję. Na wszystkich portalach króluje Katy Perry. Klikam w jedno z okienek. ''Kate Perry zaręczona''.- głosi nagłówek. Dlaczego wszyscy mają szczęście w tej pieprzonej miłości. Diana i Harry .. ciekawe czy oni są razem? Ręka mnie świerzbi żebym nie zadzwoniła do Diany, odstawiam laptopa na stoliku nocnym. Tak bardzo chcę z nią porozmawiać. W końcu wygrała ciekawość i dzwonię do Di:
- Halo?- nie ma zaspanego głosu.
- Diana, obudziłam cię?-pytam nie wiem dlaczego.
- Nie mogę spać.- mówi przyciszonym głosem.
- Gdzie jesteś?- niepokoję się.
- Z Harrym w hotelu.- mówi już głośniej.
- Czy wy ...?- nie kończę chyba wiadomo o co chodzi.
- Nie, Iv.- w jej głosie słychać irytację.
- Co się stało?- pytam ciekawa powodu jej przeprowadzki.
- Ja i Harry jesteśmy parą.- nie zdziwiło mnie to.
- Byliśmy na festiwalu zakochanych, moi rodzice widzieli jak się całujemy i kazali mi wracać. Siłą wyciągnęli mnie z promenady, wyrwałam się i uciekłam.- zakończyła
- Diana, nie chcę być jakaś, złośliwa albo coś ale to nie za szybko wszystko?- myślę na głos i jestem przygotowana, że Di wybuchnie.
- Też coś mnie niepokoi. Ale on tak wszystko szczerze ...- wzdycha.
- Dobra nie ważne. Co u Ciebie?- to było głupie pytanie.
- Idę na aktorstwo.
- Dlaczego?- wiem zawsze marzyła o aktorstwie, ale prawo. Prawo jest dla geniuszy. Dostała się. Ona musi iść na prawo to jest dla niej.
- Rodzice powiedzieli, że nie będą mnie utrzymywać, a wiesz, że prawo jest drogie.- wzdycha.
- Faktycznie ale może studia ...- Diana mi przerywa.
- Nie, nie chcą mnie utrzymywać to łaski bez.- irytacje w jej głosie jest bardzo dobrze słyszany.
- A masz już zapewnione miejsce?- pytam. To bardzo istotne.
- No, nie. Nie dzwoniłam.- wzdycha.
- Odpisałaś się z prawa?- pytam z niepokojem.
- Nie.
- I się nawet nie waż.- mówię groźnie.
Słyszę śmiech Diany.
- Ja muszę kończyć.- żegna się.
- Pa.- rozłączam się.
Dlaczego to się stało? Jakieś głupie zauroczenie zniszczy całą jej przyszłość. Wzdycham głośno i kładę się do łóżka tym razem ze zmęczenia i emocji odpływam w krainę snów.

*oczami Diany*

Telefon od Iv daje mi dużo do myślenia. Dużo?! Mam ochotę wszystko zmienić. Postanowiłam położyć się do łóżka. Wtuliłam się w Harrego i odpłynęłam w krainę Morfeusza.

                                                                        ~*~

Budzi mnie zapach jajek na bekonie. Przecieram leniwie oczy i wstaje z łóżka. Mam na sobie zbyt dużą koszulkę Harrego i jego bokserki, które założyłam wczoraj po kąpieli. Wchodzę do kuchni i przyglądam się Hazzie odwróconemu do mnie plecami. Ma na sobie tylko luźne spodenki. Jego nagi tors napinał się przy każdym ruchu. Gdy już przyglądałam się jemu od jakiegoś czasu zaczęłam się śmiać, bo zielonooki  upuścił jedno z jajek i przeklną po nosem.
- A co pani tu robi?- mówi zabawnie i podchodzi do mnie.
- Nic co by pana zaciekawiło.- odpowiadam również zabawnym tonem i wpadam w jego silne ramiona.
- Skąd to może pani wiedzieć?- nasze czoła stykają si ze sobą.
- Intuicja.- pocieram nosem o jego.
- Czasami zawodzi.- stoję na palcach, gdyż jestem niższa od niego o co najmniej głowę.
- Nie moja.- odrywam się od niego i siadam na małym kawałku marmurowego blatu.
- Wierzę.- Harry podszedł do mnie, a gdy wszedł między moje nogi oplotłam je o jego talię. Całuje mnie namiętnie.
- Może przewrócisz ten bekon, bo ci się przypali.- chichoczę przerywając pocałunek.
- Kurwa.- klnie pod nosem i stawia mnie na ziemię.
Kocham go i to wiem n pewno. Ale czy on kocha mnie?

                                                              ~2 tygodnie później~

*oczami Diany*


Mieszkałam u Harrego od 2 tygodni czas wrócić do domu, pakować się. Nie przyjęli mnie na aktorstwo, muszę iść na to głupie prawo. Idę teraz do domu. Muszę porozmawiać z rodzicami, nie odezwałam się od tego zajścia na promenadzie. Z Iv się parę razy widzieliśmy.
Stoję już pod nasyconymi, brązowymi drzwiami. Od urodzenia mieszkałam w tych bogatszych, luksusowych dzielnicach. Od dziecka opiekowały się mną opiekunki, gotowały dla mnie kucharki, a sprzątały pokojówki. Zawszę chodziłam do prywatnych szkół. Do 7 roku życia zawsze bawiłam się z nianiami. Rodzice nie mieli czasu. Tak naprawdę Austin jest dla mnie jak ojciec. Matka wyszła za niego gdy miałam 5 lat. Jestem nie ślubnym dzieckiem, nie każdy to wie ale nie którzy wypominają mi to .. przykre. Wahałam się czy zapukać. Właśnie dociera do mnie, że pukam do własnego domu! Kręcę głową, aby pozbyć się myśli, które karzą mi uciekać. Moja ręką ściśnięta delikatnie spotyka mahoniowe drzwi, kilka razy to powtarzam. Po chwili w drzwiach staje Noa- nasza gosposia.
- Panienka Diana?- zdziwienie maluje sie na jej twarzy.
- D-Dzień dobry. Są rodzice?- wchodzę do ogromnego holu.
- Nie.- zamyka drzwi. Może i lepiej. Chcę uniknąć konfrontacji, jedyne dla czego tu się znajduję to studia. Musze się spakować.

Kiwam głową na znak, że może odejść. Noa posyła mi uśmiech, na który odpowiadam. Gdy Noa znika mi z pola widzenia biegnę po schodach na górę. Wchodząc do pokoju, który kiedyś był moim, zauważam małą brunetkę- moją siostrę Camil.
- Diana?- jej głos jest pełen nadziei.
- Cześć, Camil.- olewam ją i wchodzę do pokoju.
Jest nieskazitelnie czystko. Bez większego rozpamiętywania sięgam po pierwszą lepszą walizkę.
Zaczynam wrzucać niechlujnie ubrania do niej.
- Co robisz?- słyszę piskliwy głosik z progu.
- Pakuję się.- nie zerkam w stronę Camil tylko nieprzerywanie pakuję ciuchy i inne rzeczy do walizek.
- Gdzie?
- Wyjeżdżam na studia.- niosę jedną walizkę, którą ledwo zapakowałam pod drzwi.
- Gdzie byłaś?- co to kurwa przesłuchanie?!
- U znajomych.- mówię wymijająco.
To cud, że nikt z obsługi hotelu nie zauważył mojego pobytu.
- Mama i tata wracają o 14.- wiem, że przygląda mi się uważnie ale olewam ją i pakuję się.
Zerkam tylko katem oka na zegarek- 12.30. Zdążę.

                                                                      ~*~

Cała moja szafa jest opróżniona a do kartonów pakuję już tylko drobiazgi.
- Camil!- wołam.

- Zawołaj Noa i Lucasa!- Luc pomoże mi znieść kartony i walizki, podobnie jak Noa.
Po chwili moje bagaże już po części leżą w moim samochodzie.  Zegarek na wyświetlaczu mojego telefonu wskazuje na 13.40. Zdążę. Moje nogi odmawiają powoli posłuszeństwa, gdy kursuję któryś raz po schodach z walizkami. Lucas niesie ostatni karton do samochodu. Sumienie nie daje mi spokoju ciągle powtarzając, że muszę się pożegnać z rodzicami. Jeszcze zdążę. Wyjeżdżam jutro. Żegnam się tylko z Noa i Lucasem jednocześnie dziękując im za pomoc przy bagażach. Wsiadam do mojego samochodu i odjeżdżam z podjazdu.Postanowiłam wpaść do Ivy,  ustalić co i jak z tym wyjazdem. Wysiadam z mojego Audi. Pukam do drzwi, w których po chwili staje Ivy ubrana w <to>.
Kochanie!-piszczy i tuli mnie do siebie.
Odpowiadam na jej uścisk.
- Wejdź.- wypuszcza mnie z żelaznego uścisku.

- Coś się stało? Harry ...- opiekuńcza i podejrzliwa Iv prowadzi mnie po schodach.
- Nie!- prawie krzyknęłam.
- Chciałam omówić jutrzejszy wyjazd.- siedzę już na jej łóżku.
- Świetnie, pomożesz mi się pakować.- otwiera szafę.
O nie! Ivy i pakowanie zapowiada się długi wieczór.




------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 Bardzo, bardzo, bardzo przepraszamy za nie dodawanie rozdziałów, mamy taką nadzieję że sie nie wkurzyliście :)

Kochamy was! Blog prowadzimy już 3 miesiące, a już mamy 2,796 wejść!
                       3kom= 17 rozdział :*












niedziela, 6 kwietnia 2014

Notka :)

Przepraszamy was bardzo, ale rozdział pojawi się jutro albo w wtorek!!


Zaproszenie

Witajcie koty,
Chcialabym zaprosic was na opowiadanie mojego autorstwa, dopiero zaczynam ale mam nadzieje, ze wpadniecie, zaobserwujecie, skomentujecie. Kolejny fanfik :)
                                     
                                                                  "BREATHE"


With
Sandra and Harry 


piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział 15

 *oczami Diany*

- Co wy tutaj ...?- nie dokończyłam, tata mi przerwał.
- To my powinniśmy cię o to zapytać!- prawie krzyczy, ale stara się opanować. Stoimy na środku promenady ja, z wielkimi oczami. Harry trzyma swoją dłoń w u dołu moich pleców. Moi rodzice kipią ze złości.
Wielka gula tkwi w moim gardle, nie mogę nic powiedzieć.
- Miło mi państwa poznać. Jestem Harry.- na szczęście zielonooki próbuje ratować sytuację.
Moi rodzice totalnie olewają loczka i bez słowa wyrywają mnie z objęć Harrego. Ciągnął mnie za rękę ku wyjściu z promenady.
- Zostawcie mnie!- wyrywam się, gdy odzyskuje głos.
- O nie młoda damo!- idziemy chyba w stronę parkingu.
- Mam 19 lat! Nie możesz mi rozkazywać!- wyrwałam się, ale zostałam ponownie chwytana.
- Ale przypominam, że nadal jesteś na moim utrzymaniu!- krzyczy.
Wystarczyła tylko chwila nie uwagi, gdy mój ojczym otwierał samochód. Wyrwałam się z jego uścisku i biegnę w kierunku promenady.
- Już nie!-  krzyczę i pędzę w stronę promenady. Czuję, że Harry tam stoi i faktycznie tak jest. Łzy spływają po moich policzkach.
Wpadłam w ramiona Harrego.
- Choć.- idziemy przytuleni.
- Gdzie idziemy?
- Dzisiaj zostaniesz ze mną.- po tych słowach krew w moich żyłach zaczyna szybciej biegnąć. Moich podświadomość odzywa się, co może się stać ale odpycham ją i idę przytulona do Harrego płacząc w jego białą koszulkę. Pewnie wyglądam jak potwór, ale nie przejmuję się tym, bo właśnie straciłam dom. Dom, w którym się wychowałam, nie mam z nim kolorowych wspomnień, ale cóż rodziny i domu się nie wybiera.
Przynajmniej  ja nie mam nic do gadania.

*oczami Ivy*

Diana nie odbiera. Martwię się. Postanowiłam pójść do domu państwa Crow.
                                                                         
                                                                       ~*~

Pod wieczór zrobiło się zimno, wiec przebrałam się <klik>. Wieje lekki wiatr, bryza morska. Idę chodnikiem na posesji państwa Crow. W domu świcie się światło w kuchni.
Pukam do drzwi. mam cichą nadzieję, że otworzy mi Diana. Mylę się w drzwiach stoi zapłakana pani Crow.
- Dobry wieczór.- szepcę. Jestem zmieszana nie wiem jak się  zachować.
- Witaj Ivy.- uśmiecha się sztucznie przez łzy.
- Diana nie ...- rozpłakała się. O co chodzi?!
- Pani Crow?- podchodzę do niej.
- Diana się uciekła.- chlipie.
Robię wielkie oczy. Co?! Jak to uciekła?
- Jak to? Gdzie?-  pytam dalej zdziwiona.
- Nie wiem.- płaczę.
- M-może pójdę?- raczej pytam, jestem zmieszana.
Kiwa głową.
- Do zobaczenia.-zamyka drzwi.
Nie mogę w to uwierzyć. Dzwonię do Diany.
- Zostaw wiadomość po usłyszeniu sygnału. Bip ...-głos sekretarki wprawia mnie w czarną rozpacz. Po chwili jednak przypomina mi się loki Harrego, napada mnie biała gorączka. Diana jest z nim! Decyduję się zostawić wiadomość głosową:
- Diana odbierz, proszę! Jeśli jesteś z Harrym to powiedz to. Jeśli nie chcesz wrócić do domu, przyjdź do mnie, proszę. Oddzwoń!- krzyczę już ostatni wyraz. Głośno wydycham powietrze.
Co zrobić?! Co robić?! Mogę zadzwonić do Zayna. Skoro Diana jest z Harrym to oni są w hotelu. Zayn to przyjaciel, zadzwonię do niego! Po moim olśnieniu, wybieram numer Zayna. Po trzech sygnałach słyszę jego głos:
- Hallo.
- Zayn?- pytam, nie wiem dla czego.
- Iv, coś się stało?
- Jest z wami Diana?- wzdycham.
- Tak.- jestem spokojna.
- Dzięki, pa.
-Pa?
Rozłączyłam się. Nie nakabluję rodzicom Diany gdzie jest. Idę do domu, muszę się położyć.

*oczami Diany*

Siedzieliśmy z Harrym w jego apartamencie. Płaczę.    
- Co mam zrobić?- pytam
- Straciłam środki utrzymania. Moje studia? Prawo, mogę zapomnieć.
- Nie martw się. Znajdziesz coś. Mogę ci pomóc.- jeździ ręką po moich plecach.
- Harry, nie trzeba. Muszę szukać nowych studiów.- załamuję się. Jestem rozdarta.
- A co proponujesz?- Harry przestaje gładzić mnie po plecach i poszedł po laptopa.
- Aktorstwo.- zawsze chciałam to studiować ale rodzice kazali mi iść na prawo.
Harry podniósł brwi w zaskoczeniu.
- No co?- bulwersuję się.
- Aktorstwo? Ty i aktorstwo?- mówi to bardzo żartobliwie.
- Tak.- udaję obrażoną.
- No dobrze.- zaczął szukać w internecie.
Zapadła cisza.
- Jest jeden wydział aktorstwa w Oxfordzie.- mówi po chwili.
- Czemu szukasz w Oxfordzie?- pytam.
- A nie...- przerywa mu.
- Nie chcę iść do Oxfordu. Rodzice będą wiedzieli gdzie jestem.- mówię, nie chcę, aby rodzice wiedzieli gdzie jestem.
- Co z Ivy?- uderzył w mój czuły punkt.
- Dobrze niech będzie Oxford.- wzdycham.
Twarz Harrego nie wyraża żadnych emocji.
- Jest podany numer. Do jutra można się jeszcze zgłaszać.- patrzy na monitor.
- Dzwonimy. Mówię bez zastanowienia.
- Diana, jest 21.30.- wcina swój komentarz.
- Muszę jutro zadzwonić.- nie musiałam tego mówić.
Harry tylko kiwnął głową.
- Hazz, co się stało?- podchodzę do niego, zabieram laptopa i stawiam go na stoliku kawowym, a sama siadam na jego kolanach.
- Po prostu ty będziesz w Oxfordzie, a ja w Londynie.- dopiero po jego słowach dociera to do mnie.
- Będę przyjeżdżała w weekendy.- próbowałam się nie rozpłakać na nowo. Znamy się 2 dni, kochamy się i nie widzimy świata po za sobą. Dziwne, ale prawdziwe. Skończmy ten temat.
- Skończmy ten temat.- Harry opiera swoje czoło o moje i wpatruję sie w moje oczy.
- Kocham cię.- szepta przed pocałunkiem.
- Kocham cię.- przerywam pocałunek.
Wstaję z jego kolan. Idę do łazienki, zamykam za sobą drzwi. Nie jestem jeszcze gotowa z Harrym na coś więcej.

                                                                          ~*~

Leżymy w łóżku. Harry gładzi mnie po włosach. Oczy mam na wpół zamknięte.
- Dobranoc, Harry.- w końcu szepce i odpływam.
Słyszę już tylko cuchę nucenie Harrego. Nie znam piosenki, która śpiewa, może to jego piosenka. Jest piękna, bo jest o miłości. Wtulona w Harrego już w całości odpływam w krainę Morfeusza.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Trochę krótki i jak dało się zauważyć w 95% napisany w czasie teraźniejszym, bo teraz właśnie takie będzie nasze opowiadanie :)

Prosimy o komentarze. To ważne, kochamy was!!!!!!!


Wpisujcie się w księdze gości!!!!!

3 kom.= 16 rozdział :)











środa, 2 kwietnia 2014

Niespodzianka Rozdział 14

Założyliśmy ''księgę- Wenonator'', możecie się tam wpisywać: swoje imię (pseudonim), jeśli macie swoje blogi, podawajcie adresy. Na 100% odwiedzimy :D
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
*oczami Diany*

Cholera, pięknie! Ja i Perrie.
- Słuchaj, blondyneczka.-zaczęła
- Gdybyś nie zauważyła też nią jesteś.
- Oj, przymknij się.- Idiotka pomyślałam.
- Harry nigdy nie miał dziewczyny, wszystko to było tylko sex wiec nie wierzę, że mu się odmieniło i jesteś jego wielką miłością. A skąd możesz wiedzieć, że ty nie jesteś tyko podtekstem.
'' Skąd możesz wiedzieć, że ty nie jesteś tylko podtekstem'' te słowa przewracają się przez moją głowę. Co ona miała na myśli?! Dlaczego to powiedziała?!
- Ty się lepiej zastanawiaj, żeby Ci ktoś pałeczki nad Zaynem nie przejął.- fuknęłam, podnoszę się z krzesła i zabieram  moją torbę. Nie odwracam się w stronę tej żmiji tylko kieruję sie ku wyjściu z galerii. Trochę mi smutno rusza i karze wrócić do El i Soph. W końcu olewam moje sumienie i wychodzę.

*oczami Ivy*

Z Zaynem prowadziłam już swobodna rozmowę. Czułam się, że jesteśmy już oswojeni ze sobą i dobrze czujemy sie w swoim towarzystwie. Rozmawiałam z nim o moim dzieciństwie, szkole, przyjaciołach. Jimmim. Właśnie Jim ... nie dostałam od niego żadnego SMS-a, nie zadzwonił. To boli. Pocałował mnie. Fakt. Chciał mnie znowu w sobie rozkochać, rzucić, a ja głupia będę płakała po tym chuju. Zegar na mojej ścianie w pokoju wskazywał godzinę 18.00.
- Będę już się zbierał.- Zayn wstał z podłogi, na której dotychczas siedział.
- Cześć- otworzył drzwi do mojego pokoju.
- tak szybko się mnie nie pozbędziesz. Odprowadzę cię do drzwi.- śmieje się.
- Fakt.- pokazuje mi swoje śnieżno białe zęby.
Idziemy po schodach, nikt się nie odzywa. Kojąc cisza tak mogę ją nazwać. Zayn zakłada już swoje czarne Air Maxy, posyła mi uśmiech.
-Pa.- podchodzę w jego stronę.
- Zadzwonię lub napiszę.- żegna się i wychodzi.
Zamykam za nim drzwi. Na mojej twarzy dalej, gości szeroki uśmiech, gdy przypominam sobie chwile spędzone z Mulatem. Naglę do moich myśli wkrada się Jimmy. Macham głową i odpędzam jego twarz. Powinnam zadzwonić do Di, spytać o zakupy, jak minął dzień, co z Harrym.
Biegnę po schodach na górę i sięgam po telefon. Wybieram numer mojej przyjaciółki. Głos sekretarki.
- Cholera!- nie wiem dla czego się zdenerwowałam, ale po prostu chciałam porozmawiać z moja przyjaciółką. Ostatnio sie od siebie oddalamy i bardzo mnie to niepokoi.

*oczami Diany*


Idę ulicami Blackpool, pełno turystów kieruję sie w stronę promenady. Dziś ma być jakiś festyn dla zakochanych. Myślę o mnie i Harrym. Nie za szybko to się dzieje, a może Perrie miała rację? Jestem tylko kolejnym trofeum w podbojach erotycznych?! Odganiam te myśli. Harry mnie kocha! Moja podświadomość ciągle próbuje uświadomić mojemu sercu, że to tylko jedna wielka ściema z ta miłością. Olewam to i przyglądam sie zakochanym. Są ty młodzi, starzy, kilka par homoseksualnych. Mój telefon zaczyna dzwonić uwalniając ze swoich głośników piosenkę Taylor Swift ''I Knew You Were Trouble''. Uwielbiam Tay i od razu przywołuje wspomnienia z koncertu, wspólnego spotkania, zdjęcia. ''Twój telefon zdzwoni, a ty rozmyślasz o Swift".-mówi moja durnowata podświadomość. Faktycznie mój telefon dalej dzwoni. Patrzę na ekran. Harry. Uśmiecham się.
- Halo?- odbieram telefon.
- Hej, kochanie.- moje kolana miękną, gdy słyszę z jego ust słowo na ''k''.
- Jesteś zajęta?- pyta.
-Nie, raczej nie.- jestem cała rozpromieniona.
- To świetnie. Pójdziemy na festiwal zakochanych?
- Oczywiście.- mówię chyba zbyt szybko.
Harry się śmieje.
- Dobrze, księżniczko. Przyjdę po ciebie. - chyba chce sie już rozłączyć ale w ostatniej chwili podaje mu adres:
- 42 St. George Road.
- Pa, pa. Kocham Cię.- zegnam się.
- ja ciebie też.-rozłączam się i szybkim krokiem idę do domu.
                                                                         
                                                                          ~*~


W co mam się ubrać?! Moja szafa leży w tej chwili na podłodze, wybieram  w końcu nie zbyt odważny zestaw. Ubrałam go. Na moich rzęsach powoli pojawia się tusz, a w rogach oczu eyeliner. Gdy kończę cały makijaż i cmokam do lustra słyszę głośny śmiech. Gwałtownie się odwracam i widzę w progu moich drzwi brązowe loki, zielone oczy i dołeczki w policzkach.
- Co ty...-nie dokończyłam, bo Harry podchodzi do mnie i całuje  mnie z wielką namiętnością.
- Choć idziemy.- przerywa pocałunek i ciągnie za rękę.
                                         
                                                                        ~*~

Harry właśnie zapala lampion szczęścia. Uparł się, że mamy go kupić. gdy już ogień płonie. Harry zaczyna mówić:
- Ten lampion będzie przynosił nam szczęście. Szczęście w naszej miłości. Będzie Cię kochał do końca życia. Będziemy razem. Będę Cię kochać, nigdy nie przestanę.- podchodzi do mnie bliżej, gdy puścił już lampion wysoko w górę.
- K-O-C-H-A-M   C-I-Ę  DIANA!!!!- krzyczy.
Ludzie nie zwracają uwagi na jego wyznania, w końcu to Festiwal zakochanych podały już takie wyznania. Harry przyciska swoje wargi do moich. Całuje namiętnie, gdy rozchylam usta błyskawicznie wkłada do mich ust jego język. Zakochałam się. Jestem tego pewna. Moja podświadomość  pieprzy jeszcze jakieś głupoty ale mam to gdzieś i całkowicie oddaje się pocałunkowi.
- Diana?!- słyszę męski i kobiecy głos.
- Rodzice?!-szepce, gdy odrywałam się od Harrego.
(ciąg dalszy nastąpi)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

OTO NASZA NIESPODZIANKA :)

Przypominamy: komentować możenie bez konta Google!!

3 komentarze pod rozdziałem 13 = rozdział 15 :)








Rozdzial 13

oczami Ivy*

Moje ciało wyginało się w rytmie melodii do piosenki '' Talk Dirty''.
- Talk dirty to me!- krzyknęłam.
- Ivy. Ivy!- Marko krzyknął z dołu, starając się przekrzyczeć Jason Derulo.
- Co?!- wyłączyłam piosenkę.
- Ktoś do ciebie!- kto to? Zayn! Całkowicie o nim zapomniałam.
- Idę!- jeśli mam iść muszę się przebrać, nie pójdę w dresach <klik>.
- Hej Iv!- drzwi do mojego pokoju się otworzyły, a w nich stanął mulat.
- Co ty tu robisz?- do cholery czego on chce! Nie mogłam zejść do niego na dół?!
- Ciebie też miło widzieć.- uśmiechnął się.
- Mogłam zejść na dół.- nie dawałam sobie zamydlić oczu.
- A może zostaniemy u ciebie?- czy on się wprasza?!
- Proponujesz mi, że możemy zostać u mnie?- jaki on ma tupet.
- Właśnie o tym mówię.- zaczął przeglądać zdjęcia stojące na mojej komodzie.
Westchnęłam głośno.
- Jaka słodka byłaś.- wskazał ruchem głowy na moje zdjęcie z czasów dzieciństwa.
- Ile miałaś wtedy lat?- co to przesłuchanie?
- Cztery.- sprzątałam ciuchy leżące na podłodze przed szafą i wrzuciłam je do garderoby.
- A tutaj?- niech on się już zamknie, bo ja dostanę nerwicy.
- Dziesięć.- mówiłam już przez zęby.
- Piękne.- niech on zamknie tę swoją piękną buźkę.
- Chcesz coś do picia?- musiałam być gościnna.
- A co proponujesz?- z oglądania zdjęć przeniósł swój wzrok na moje pamiątki o książki.
- Sok, woda, kawa może herbata?- czeka mnie ciężkie popołudnie, oj ciężkie.

*oczami Diany*
Umówiłam się z dziewczynami przed hotelem. Czekałam razem z Harrym, który cały czas przytulał mnie od tyłu. O umówionej godzinie z budynku hotelu wyszły Eleonour, Sophia i Perrie. Perrie patrzyła na mnie wzrokiem mordercy, tym bardziej, że uderzyłam ją dzisiaj lub też dlatego, że Harry cały czas przytulał mnie do swojego torsu.
- Hej.- przywitałam się . Gy podchodziłam do dziewczyn Harry niechętnie puścił mnie z jego troskliwego uścisku.
- Cześć.- Eleonour i Sophia przytuliły mnie po przyjacielsku, tylko Perrie stała i patrzyła na nas z obrzydzeniem.
- Idziemy?- Sophia złapała mnie za rękę.
- A co z Harrym?- pamiętam o mojej obietnicy, żeby zapytać się czy Harry mógłby pójść z nami.
- A co mam być?- Perrie odezwała się z dezaprobatą.
- Czy może iść?- nie zwracałam się do Perrie tylko do El i Sophia.
- Pa, pa Harry.- Sophia złapała mnie za rękę.
Odwróciłam się w stronę Loczka i bezgłośnie powiedziałam: ''Pa, przepraszam''.
Zdążyłam zauważyć tylko jak Harry pokazuje, że zadzwoni zanim odwróciłam głowę  i ruszyłam szybkim krokiem w kierunku jednej z galerii handlowej w Blackpool.
                                                                          ~*~
Cicha muzyka wydobywająca się z głośników, stłumione rozmowy, szczęk naczyń z kawiarni.Klimat centrum handlowego, był mi bardzo dobrze znany, całe dni spędziłam właśnie tutaj. Ja i Iv kochaliśmy zakupy. Właśnie Ivy ... Co ona teraz robi?
Weszliśmy wolnym krokiem do Zary i zaczęliśmy przeglądać ubrania wiszące ściśnięte na wieszakach.
- Diana, musisz to przymierzyć!- piszczy Eleonour wyciągając w moją stronę czerwoną sukienkę ze złotym zamkiem z tyłu. Materiał jest pofałdowany, oceniam, że będzie mi ona sięgała do połowy ud.
- El, nie wiem czy to dobry  pomysł.-krzywię się.
- Di, nie marudź! Będziesz wyglądała mrrrrh....- robi zabawną minę co sprawia, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech.
- Tam jest przymierzalnia.- Sophia włączyła się do rozmowy.
Wzdycham i biorę czerwony materiał. Moja sukienka, w której przyszłam zawisła na haczyku w kabinie. Teraz moje ciało oplata krwisto czerwona, krótka sukienka. Wszystkie moje krągłości były bardziej wyeksponowano. Sukienka ledwo zakrywała moją pupę.
- Diana, pokarz się!- zza zasłony udzielającej mnie od czekających dziewczyn słyszę głos El.
Wzdycham i odsłaniam granatowy materiał z wielkim, białym napisem Zara. Dziewczyny piszczą z zachwytu, tylko Perrie przygląda się tej scenie z zażenowaniem.
- Musisz ją mieć!- Sophia mierzy mnie wzrokiem z góry do dołu.
Przewracam oczami i z powrotem idę przebrać się w moją sukienkę. Chwilkę patrzę w lustro i nasuwa mi się określenie: ''dziwka'' trochę samokrytyki.
                                                                             ~*~
Stoję przed kasą i czekam na moją resztę i paragon. Nie wierzę, że właśnie kupiłam sukienkę szczytu kobiety spod latarni. Gdy już w portfelu znajduje sie reszta, a paragon zalega w torbie z sukienką wychodzimy z sklepu.
- Chodźmy na kawę.- zdołałam zauważyć, że to El jest jakby ''liderem''.
- Świetnie.- Perrie mówi sarkastycznie.
W końcu lądujemy w Starbucks czekając na dużą latte i sernik.
- Diana?- spoglądam w stronę Eleonour.
- Hmmm....
- Czy ty i Harry jesteście parą?- wiedziałam, że El jest jedną z tych osób, które nie uwijają w bawełnę ale, że walnie tak prosto z mostu.
- Nie, tak- westchnęłam.
-Nie wiem.
- Kochasz go?- Sophia była cała rozpromieniona.
Kiwnełam twierdząco głową.
- A on Ciebie?- Sophia dalej uśmiechała się szczerze.
Przypomniało mi się słowa Harrego : ''Kocham Cię!'', od razy uśmiech wtargnął na moją twarz.
- Tak.-bez wahania odpowiedziałam.
Naszą rozmowę przerwał kelner niosący nasze zamówienia. Jadłyśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym.
- Idę do łazienki i zaraz wracam.- El podniosła się ze swojego dotychczasowego miejsca.
- Ja też.- Sophia i Eleonour oddalały się w stronę toalety.
Zostałam sama z Perrie. To są chyba jakieś żarty!?
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszamy za opóźnienie!!!!!!!!!!!!

Przepraszamy, że krótki ale chciałyśmy dodać go jak najszybciej. Przestaliście coś komentować, mniej wejść. Co się dzieje? Proszę komentujcie to daje nam wielką radość. Kochamy was!!!!! Dziękujemy, ze jesteście z nami!!!!! :*** xoxo




 3 kom= 14 rozdział. Dodawajcie się do obserwatorów!