czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 22 | II sezon



Jedna sekunda może zmienić nasze życie na zawsze.
*oczami Diany*
Nie kontaktuję już. Papa Smerf chyba też. Po ścianach maszerują gumisie, a ja czuję się jak co najmniej garnku zupy z grzybów halucynków. Moja głowa zaraz eksploduje ale nadal jeszcze zaciągam się dymem starej przyjaciółki Marysi, a popijam ją nierozłącznym kolegą Jackiem Danielsem. Na zegarze nad drzwiami wybiła już późna. 15 minut po pierwszej. Co ta Ivy tam robi? Pieprzy się z Zaynem? Gdy ona się napije można się tego spodziewać.
Zaczynam się niepohamowanie śmiać i odrzucam na bok myśli o Ivy ale nagle zaczyna do mnie docierać, że coś musiało się cholerka  stać. Wstaje. I od razu rzucam się na kanapę. Nie jednak nie wstanę.  Zostaję. Najpierw troszkę wytrzeźwieje i ruszam na poszukiwania Ivy. Detektywi.
*oczami Zayna*
Wysiadam jak najszybciej z samochodu. Kurwa, kurwa, kurwa. Potrąciłem kogoś! POTRĄCIŁEM!!! A jeśli ten ktoś nie żyje?! Ja pierdolę! Podchodzę bliżej. To jakaś kobieta. Jakaś ?! to IVY !!! Ivy Ramos! Moja kochana Iv! Podbiegłam do niej i najszybciej sprawdzam jej stan. Żyje. Biorę ją na ręce i biegnę do samochodu. Jak najszybciej do szpitala. Jak najszybciej do szpitala! DO SZPITALA!!! To jedyne co mam w głowie. Dociskam pedał gazu do podłogi i czuję, że jeśli go nie przestanę w mojej samochodowej podłodze będę miał niezłą pamiątkę po tym wydarzeniu i raczej nie będzie to najlepsze wspomnienie. Jest.
Jestem już przy parkingu pierwszego lepszego szpitala, którego napotkałem na mojej drodze. Gdy wychodzę z samochodu i biorę ją ponownie na ręce i wbiegam do zatłoczonego, białego siedliska chorób.
- Ludzie! Ludzie! Pomocy!- krzyczę na całe gardło.
- Proszę pana, proszę nie krzyczeć to szpital.- mówi kobieta w podeszłym wieku ubrana w biały kitel.
- Jak mam nie krzyczeć?! Skoro ona jest nieprzytomna, potrącona!- mój głos ani się nie ścisza, wręcz przeciwnie jest jeszcze głośniejszy.
- Dobrze, już dobrze.- mówi kobieta.- Proszę za mną i tylko proszę nie krzyczeć.- około czterdziestoletnia kobieta prowadzi mnie przez korytarz,a ja nadal trzymam nieprzytomną Ivy na rękach, ledwo utrzymuję się na nogach i to nie z powodu wagi Iv, tylko moje nogi są jak galareta.. Kobieta otworzyła drzwi  i pokazała gestem ręki abym położył kruchą czarnowłosą na szpitalnej kozetce.Serce ścisnęło mnie, gdy patrzyłem na nieprzytomną Ivy. 
- Proszę wyjść.- mówi pielęgniarka.
- Nigdzie nie idę.- zaczynam protestować. 
- A kim pan jest dla...- nie dokańcza, być może dlatego, że jej przerwałem, albo nie znała imienia Ivy.
- Jestem jej narzeczonym i to Ivy Ramos.- mówię niespokojnie, bo Iv nadal się nie budzi.
- To nie zmienia tego, że musi pan wyjść, gdy lekarz, będzie badał pannę Ramos.- mówi kobieta.
- Zostaję.- mówię krótko, a na twarzy kobiety pojawia się wzrok, którym chciałaby mnie zabić. 
- Proszę wyjść.- nie dyskutuję już z pielęgniarką i wychodzę poddenerwowany. Na korytarzu ludzie chodzą przygnębieniu lub też pewni radości. Na jednym z krzeseł siedzi uśmiechnięta para, kobieta w ciąży i głaszczący ją po brzuchu mężczyzna. Naprzeciwko nich siedział płaczący starszy mężczyzna. Siadam kilka krzeseł dalej niż szlocha siwy mężczyzna. To będzie długa noc. Muszę tylko wysłać wiadomość do Niny, ale nie napiszę jej, że jestem w szpitalu, bo zaraz tu przyleci. Co tu wymyślić?
*Kochanie, nie mogę przyjechać, muszę odwieźć Harrego do domu :*"*
Nie czekałem na odpowiedz tylko wyłączyłem telefon i schowałem go do kieszeni czarnych spodni. Jak ja to teraz wytłumaczę?! Potrąciłem Ivy! Diana mnie zabije! A jeśli ona się   obudzi to co jej powiem?! Co    jej    powiem?!

_______________________________________________________
Jesteśmy z rozdziałem! Osobiście jestem szczególnie zadowolona rezultatem mojej długo godzinnej pracy, po prostu brakuje mi weny :( Ale obiecałam wam, że go napiszę i jestem. Rzadko piszemy, bo chyba to nie jest tajemnica, że teraz w Brazylii mamy Mundial :) Więc to chyba was nie zdziwi, jeśli przyznamy się, że z zapałem oglądamy każdy mecz :) 
DO NAPISANIA :* 
Kochamy Was :* 
Lena i Weronika <3

wtorek, 17 czerwca 2014

Nareszcie zwiastun

Od lutego staramy się o zwiastun Jestesmy obie niecierpliwymi osobami, więc 5 miesięcy czekania to już chyba troszkę za dużo, aż w końcu nie wytrzymałam i zabrałam się za samodzielne zrobienie zwiastunu, tak wiem, wiem wyszedł tragicznie ale jak nabiorę większej wprawy to będzie lepiej, a właśnie nie chciałby mi ktoś pomóc w treningu? Macie bloga,a  nie macie zwiastunu? Jestem chętna zrobić, piszcie na e-mail lub w kom.
e- mali- lena.malfoy22@gmail.com

Dla spostrzegawczych, w autorach pojawiła się Lena Malfoy, ale to ta sama Lena Styles, tak jakoś wyszło i jestem pod dwiema postaciami :) 
Miło dnia, rozdział dodam w ciągu najbliższych 2- 3 dni :)
Kochamy Was, Lena i Wera <3

piątek, 13 czerwca 2014

druga część 21 rozdziału

*oczami Diany*


...Zaciągam się w białym proszku. Czuję łaskotanie w nosie. Przyjemnie. Zaciągam się ponownie czuje, że wszystkie moje problemy się ulatniały. Nie ma ich. Jestem tylko ja i kokaina. I'm love it! Zaczynam się niepohamowanie śmiać. Mój śmiech wypełnia pomieszczenie. Moje problemy odleciały,aleko, chen za morzami,górami, lasami. Odczuwam przeciwny efekt jak  działanie dementorów- strażników Azkabanu z serii Harry Potter. Jak ja ją kocham. Jak ja GO Kocham! Harry Potterze, czy wyjdziesz za mnie? Po raz trzeci zaciągam się w proszku i w ten sposób na stoliku nie ma już ani ciupki kokainy. Wstaje chwiejnym krokiem z kanapy.
- Zgredku, nie popychaj mnie!- wykrzykuje w stronę wyimaginowanego przeze mnie Zgredka.
- Nic nie robisz?! Wal się Dobby!- tym razem mój naćpany głos wypełnia całe mieszkanie.
- Papa Smerfie nie stój tak w kącie. Siadam na na stole leży marysia zapal.- wskazuje ręką na stolik, na którym spoczywają trzy skręty.
Spoglądam w lustro, które z mojej inicjatywy zawisło w głównym holu. Widzę powiększone źrenice bez najmniejszego cienia moich niebieskich oczu. Dobrze pamiętam ten wygląd sprzed końca sierpnia. Tak ten właśnie moje prawdziwe oblicze.
- I love Slytherin!- drę się ile sił w płucach.
- Draconie Malfoy zabawmy się.- patrze na kanapę, na której w rzeczywistości nikt nie siedzi ale ja widzę. Widzę Draco Malfoy'a.
- Zabawmy się!- zaczynam rozpinać rozporek od spodni.
- Ty małpo Weasly! Zamieniłeś się w Malfoy'a!- zaczynam się drzeć podbiegam do kanapy i zaczynam okładać poduszkę pięściami.
- A masz parszywy zdrajco krwi!
Ronald zniknął. Na jego miejscu siedział teraz najstarszy smerf.
- O Papo!
Usiadłam na kanapę i wzięłam go do ust, a po chwili go zapaliłam.
- Chcesz Papo? Nie! Więcej dla mnie.- zaciągnęłam się, a nim się spostrzegłam w rękach przekładam Jacka'a Daniels'a.

*oczami Ivy*

Zostałam tylko ja i Nina. Chłopaki się ulotnili tylko Zayn pojechał po alkohol na romantyczny wieczór jego i Nin.
- Będę już szła, Diana czeka.- wstałam z fotela i podeszłam do brązowookiej następnie całując ją w policzek.
Schodzę po schodach. Super wieczór. Pokłóciłam się z Harrym ale za to zyskałam Zayna. Muszę się dowiedzieć czy to co powiedział Loczek to prawda. Czy Cody to diler? Morderca? Nie powiem tego Di. Nie chcę jej martwić. Załamie się. Muszę sama się tego dowiedzieć. Jeśli tak to wykastruję Codiego zardzewiałymi nożyczkami. Zaśmiałam się i to jedyne co pamiętam zanim poczułam ból i zamknęłam oczy. Zobaczyłam ciemność, nic nie czułam po za pustką wypełniającą moje ciało.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ta dam. Jest i druga część. Co myślicie? Teraz już rozdziały będą pojawiać się często. Lena miała już ten głupi egzamin z fortepianu. Jej!
Rozdział trochę Potterowski. Wpadajcie na bloga Leny o Harrym Potterze http://harry-potter-by-me.blogspot.com/
P.S. Tak od Lenki:
Jeśli macie polecić jakieś blogi Darmione piszcie w komentarzach ;D :* KOCHAM WAS :***

                                   2 kom= 22 rozdział                                         




piątek, 6 czerwca 2014

Pierwsza część 21 rozdziału ( II sezonu )


*oczami Diany*

Idę w stronę Windstor Rood i skręcam w podany przez Jacka zaułek. Bywałam tutaj od czasu do czasu. Tutaj przychodzili narkomani i dilerzy. Dziwne, że policja się jeszcze nie połapała, że to tutaj dokonuje się najwięcej transakcji narkotykowych w całym Oxfordzie. Żałosne. Skręcam w ciemny zaułek. W cieniu koło pojemnika na odpady stoi dwójka mężczyzn przekazujących sobie woreczek. Sprawdzam godzinę, 22.05. Jack już... o idzie!
Brunet o kasztanowych włosach, czekoladowych oczach idzie w moim kierunku. Jego idealnie wyrzeźbione ciało zmierza w moim kierunku. Ręce zapełnione tatuażami oplatają mnie w końcu i ląduję w jego silnych ramionach.
- Di. Kiedy się ostatnio wieliśmy?- wypuszcza mnie ze swoich objęć.
- Końcówka września.- posyłam mu delikatny uśmiech. Pod koniec wakacji do końca września troszkę wkręciłam się w towarzystwo narkomanów.
- Czyli 2/8?- zaśmiał się.
Kiwam głową.
Koniec z ''standardzikiem'' czas na 2/8.
- Dobra. Trochę się o ciebie. Tylko raz próbowałaś kokę więc...
- Nie przejmuj się. Dobrze będzie.- macham lekceważąco ręką.
- Spoko. Pamiętaj nie wszystko naraz.- poucza mnie.
- Nie pouczaj mnie!- wyrywam mu z ręki torebkę pełna dragów, a zamieniam je na pliczek pieniędzy.
- A cóż takiego się stało?- gorliwie sie dopytuje przyczyny mojego załamania.
- Nic strasznego.- przytulam się do niego i odbiegam.
                                                                       
                                                                 ~*~

Otwieram drzwi, które po chwili zostają przeze mnie zatrzaśnięte. Rzucam torbę i płaszcz, który ląduję na podłodze nieopodal zdjętych przeze mnie butów. Opadam na kanapę i wyciągam z kieszeni rurek plastikowy woreczek z białym proszkiem. Wpatruję sie w niego. Czy dobrze robię? Oczywiście, że tak! Z drugiej kieszeni wydobywam parę skrętów. Rozsypuję zawartość torebki na szklany kawowy stolik, który stał przed szarą kanapą. Wydobywam z portfela kartę kredytową oraz 20 funtów. Wyrównuje biały proszek na wiarę prostą linię. Zwijam pieniądze w rulonik i pochylam się nad stolik. Wzdycham. Przykładam do nosa. Drugi koniec banknotu ląduje w kupie kokainy.... ( II część niedługo :* )
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Notka parafialna : Przepraszamy że długo nie dodaliśmy rozdziału ale ja byłam chora i musiałam brać antybiotyk a Magda ma zaliczenia w muzycznej mam nadzieje że rozumiecie :)


                                   2 kom= 21 rozdział ( II część)