...Zaciągam się w białym proszku. Czuję łaskotanie w nosie. Przyjemnie. Zaciągam się ponownie czuje, że wszystkie moje problemy się ulatniały. Nie ma ich. Jestem tylko ja i kokaina. I'm love it! Zaczynam się niepohamowanie śmiać. Mój śmiech wypełnia pomieszczenie. Moje problemy odleciały,aleko, chen za morzami,górami, lasami. Odczuwam przeciwny efekt jak działanie dementorów- strażników Azkabanu z serii Harry Potter. Jak ja ją kocham. Jak ja GO Kocham! Harry Potterze, czy wyjdziesz za mnie? Po raz trzeci zaciągam się w proszku i w ten sposób na stoliku nie ma już ani ciupki kokainy. Wstaje chwiejnym krokiem z kanapy.
- Zgredku, nie popychaj mnie!- wykrzykuje w stronę wyimaginowanego przeze mnie Zgredka.
- Nic nie robisz?! Wal się Dobby!- tym razem mój naćpany głos wypełnia całe mieszkanie.
- Papa Smerfie nie stój tak w kącie. Siadam na na stole leży marysia zapal.- wskazuje ręką na stolik, na którym spoczywają trzy skręty.
Spoglądam w lustro, które z mojej inicjatywy zawisło w głównym holu. Widzę powiększone źrenice bez najmniejszego cienia moich niebieskich oczu. Dobrze pamiętam ten wygląd sprzed końca sierpnia. Tak ten właśnie moje prawdziwe oblicze.
- I love Slytherin!- drę się ile sił w płucach.
- Draconie Malfoy zabawmy się.- patrze na kanapę, na której w rzeczywistości nikt nie siedzi ale ja widzę. Widzę Draco Malfoy'a.
- Zabawmy się!- zaczynam rozpinać rozporek od spodni.
- Ty małpo Weasly! Zamieniłeś się w Malfoy'a!- zaczynam się drzeć podbiegam do kanapy i zaczynam okładać poduszkę pięściami.
- A masz parszywy zdrajco krwi!
Ronald zniknął. Na jego miejscu siedział teraz najstarszy smerf.
- O Papo!
Usiadłam na kanapę i wzięłam go do ust, a po chwili go zapaliłam.
- Chcesz Papo? Nie! Więcej dla mnie.- zaciągnęłam się, a nim się spostrzegłam w rękach przekładam Jacka'a Daniels'a.
*oczami Ivy*
Zostałam tylko ja i Nina. Chłopaki się ulotnili tylko Zayn pojechał po alkohol na romantyczny wieczór jego i Nin.
- Będę już szła, Diana czeka.- wstałam z fotela i podeszłam do brązowookiej następnie całując ją w policzek.
Schodzę po schodach. Super wieczór. Pokłóciłam się z Harrym ale za to zyskałam Zayna. Muszę się dowiedzieć czy to co powiedział Loczek to prawda. Czy Cody to diler? Morderca? Nie powiem tego Di. Nie chcę jej martwić. Załamie się. Muszę sama się tego dowiedzieć. Jeśli tak to wykastruję Codiego zardzewiałymi nożyczkami. Zaśmiałam się i to jedyne co pamiętam zanim poczułam ból i zamknęłam oczy. Zobaczyłam ciemność, nic nie czułam po za pustką wypełniającą moje ciało.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ta dam. Jest i druga część. Co myślicie? Teraz już rozdziały będą pojawiać się często. Lena miała już ten głupi egzamin z fortepianu. Jej!
Rozdział trochę Potterowski. Wpadajcie na bloga Leny o Harrym Potterze http://harry-potter-by-me.blogspot.com/
P.S. Tak od Lenki:
Jeśli macie polecić jakieś blogi Darmione piszcie w komentarzach ;D :* KOCHAM WAS :***
Super dawaj szybko kolejny :) Świetnie piszesz :*
OdpowiedzUsuń