Rzuciłam sie łózko, wcześniej kładąc torbę na ziemie. Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu. 4 w nocy. Oczy same mi sie zamykały, a ja usilnie próbowałam nie zasypiać. Oczy otwarte! Chwiejnym krokiem schodziłam schodami w stronę kuchni. Zapaliłam światło. Moje oczy! Jasnosc zarowki oslepila mnie na kilka sekund. Gdy juz mogłam zauważyć przedmioty mnie otaczajace postanowilam zrobic kawe. Kto nirmalny robi sobie kawe o 4 w nocy?! Ja.
-Diana?- cichy, dziewczecy, zaspany glos sprawil, ze skierowalam swoj wzrokw strone dzwi do pomieszczenia kuchennego.
-Camil? Czemu nie spisz?!- zdenerwowalam sie. Co powiedza rodzice, kiedy dowiedza sie, ze nie spala?!
-Obudzilas mnie.- usiadla przy stole na przeciwko mnie.
-Przepraszam, a teraz idz.- staralam sie nie krzyczec na siostre ale wytracala mnie ciupenke z rownowagi, biorac pod uwage tez to, ze bylam troszke pijana.
Dzwunastolatka przytulila sie do mnie.
-Di?-zapytala beda w moich objeciach.
-Hmmm...
-Dlaczego pilas?- dziewczynka byla bardzo wrazliwa napunkcie alkocholu, z powodu pewnej histori.
- Przepraszam. - pocalowalam ja w czolo. Dziewczynka jeknela z obrzydzeniem.
-Dobranoc.- krzyknela bedac juz na schodach.
- Kolorowych snow.- odparlam.
Chyba ztezugnuje z tej kawy. Wylaczylam wode i poszlam do lazienki..
Juz w kochanych pizamkach wskoczylam pod koldre i odplynelam w jraine morfeusza. Nagle obudzil mnie dzwonek SMS-a.
Od Harry:
"Dobranoc :* H. xx"
Usmiechnelam sie, do wyswietlacza. Cala zlosc odplynela, bo jak mu tu nie wybaczyc.
Do Harry:
"Dobranoc :) Diana xx"
Teraz juz nikt mi nie przeszkadzal i spokojnie moglam snic i przypominac sobie dzisiejsze zdarzenia. W moich snach krolowaly zielone oczy, doleczki, brazowe loczki i zlaczone usta. Nalezaly one do mnie i JEGO. Harrego. Mojego idealu!
*oczami Ivy*
Jest godzina 3.30. Nie moge zasnac, wciaz yargaja mna sprzeczne emocje zsiazane z przykrym incydentem w klubie. Jak ona smiala?! Zayn to tylko przyjaciel/kolega. Nikt wiecej! Nikt! Poznej te spotkanie z Zaynem u mnie w domu. Skad wiedzial gdzie mnieszkam? Szedl za mna? Nie, nikogo nie slyszalam, nie widzialam. Mowilam mu gdzie mieszkam? Nie, tez nie. To co? Duzo pytan, zbyt mala wiedza by na nie odpowiedziec. Westchnelam glosno. Jutro kawa z Zaynem. Co bedzie jesli Perrie nas zobaczy? Oberwe w drugi policzek? Usmiechnelam sie delikatnie. Sprawdzilam godzine, 4. Czas spac. Powoli odplywalam w kraine snow. Moja kraine snow, gdzie bylam ja. Ja i brazowe oczy. Piekne brazowe jak kawa oczy. Skads je znam, tylko skad. Znam je bardzo dobrze i wiem, ze sa dla mnie jak zakazany owoc.
~*~
Moj budzik zaczal delikatnie wibrowac, a zamiast nudnej, przyprawiajacej o pekniecie bebenkow w uszach melodyjki uslyszalam pierwsze dzwieki, a nastepnie glos Justina Biebera w piosence "All around the world". Uwielbiam Jusa, ja I Diana szalejemy na jego punkcie, jego i Taylor Swift. Czasami nawet smiejemy sie z naszej Bibero i Swifto mani. I tym razem na przypomnienie tych chwil usmiech pojawil sie na mojej twarzy. Poszlam do lazienki wykonac poranna toalete i przeprac sie (KLIK). Gdy bylam juz gotowa wychodzac z domu pochycilam jeszcze z kuchni jablko i wyszlam. Szlam chodnikiem podspiewujac sobie cicho pioseknke Taylor "I knew you were trouble", gryzac jablko. Kolejny dzien czas zacazac, a poprzednie zdatzenia odsunac w niepamiec. Mozna by powiedziec, zyj chwila, bo wszystko inne juz przeminelo i nie wroci albo jeszcze cie nie spotkalo i nie wieadomo czy spotka.
~*~
Stoje juz pod dzwiami domu Diany. Zapukalam a juz po kilku sekundach dzwi
otworzyla mi jak zawsze perfekcyjnie wygladajaca Diana. But na wysokim obcasie zalozone na jej zgrabne nogi daja jej kilka centymetrow, ktore zawsze sie jej przydaja z powodu jej niskiego wzrostu.
-Hj, Iv!- pzytulila mnie.
-Czesc.- pocalowalam ja w policzek.- A co ty taka wystrojona?- zabawnie poruszam brwiami, tak naprawde wyglada jak zawsze, moze tylko troszke bardziej elegancko.
-Spotykam sie dzisiaj z Eleonour, Sophia i Perrie i hyde tez idziesz.- usmiechnelam sie do niej nerwowo. Tylko nie Perrie!!!
-Ivy?- zaniepokoila queen Diana, widac bylo po moim wyrazie twarzy, ze jestem nie co zaniepokojona.
-Ivy, co sie stalo?- westchnelam glosno. Diana o moja przyjaciolka i nie chce tego niszczyc. Musze jej powiedziec o wczorajszym wieczorze.
-Iv. - Diana zawsze drazy temat.
-Wczoraj na tej imprezie... Moze zacznijmy od poczatku.- westchnelam. -Pamietasz jak ci mowilam o tej plastikowej blondynie, na ktora wywalilam obiad?- twierdzaco pokiwala glowa.- To wlasnie Perrie, a ten przystojny mulat to...
-Zayn.- jej mina byla niezapomniana gdy wymawiala imie szatyna.
-Wczoraj Jim na tej imprezie mnie pocaloal, a Zayn to widzial.- zrenice Diany powiekszyly sie momentalnie.- Zayn wyszedl z klubu, ja tez.Rkzmawialismy, powiedzialam mu o Jimmimym. Polozyl swoja reke nz moich plecach, wtedy wyszla Perrie, spoliczkowala mnie, odeszlam, pozniej przyszedl do mnie Zayn i tak wyszlo, ze ide z nim dzisiaj na kawe.- skonczylam swoj monolog gdy dochodzilysmy juz do bramy hotelu. Diana nadal miala mine, na mtorej malowalo queen zdziwienie i .... wspolczucie?!
~*~
-Jestescie! Dzien dobry.- Megan powitala nas usmiechem, ktory dodal mi mala eadie optymizmu.
Meg jest dla nas jak "hotelowa matka".
-Dzien dobry.- odpiwiedzialysmy zgodnie w strone kobiety.
-Przebierzcie sie i ruszacie.- podala nam tabliczki z imionami i pek kluczy. Szybkim krokiem szlysmy w strone szatni.
Zrzucilam z siebie moje dotychczasowe ubrania,a na ich miejsce zalozylam bordowa spodnice z biala koszula z logiem hotelu oraz krawat w bordowo- czarne paski. Wszyscy pracownicy wygladali tak samo. Roznily ich tylko imiona na plakietkach na lewej piersi, oraz zalezne od plci spodnice lub spidnie. Ubrana juz wyszlam z przebieralni, przy swojej szafce stala juz Diana. Moja przyjaciolka nie odezwala sie do mnie od wejscia do hotelu. Di byla pamietliwa, martwila sie o mnie. Nie chcialam przerywac tej ciszy, bo nie byla nie zreczna, nawet mi pasowala.
~*~
*oczami Diany*
Latalam jak glupia po korytarzu to z recznikiem, koldra, odkurzaczem, szczotka lub wszystkim co tylko wepchali mi w rece. Troche chodzilo mi po sumieniu to, ze nie odezwalam sie do Ivy po tym jak skonczyla mowic o zdarzeniu z Perrie. Jak ona smiala? Przeviez Iv nic jej nie zrobila!
Szlam korytarzem na przerwe gdy zza rogu wylonila sie Perrie. Zmierzyla mnie wzrokiem.
-Hej, Perrie!- krzyknelam jak gwyn nigdy nic, choc plan mialam inny.
Nie odpowiedziala.
-Jak sie wczoraj bawilas?- zagrodzilam jej droge, probowalam wygladsac spokojnie ale w srodku cala sie gotowalam.
Mialam dosc tego zachowania, wrednego zachowania Perrie. Ona musi dostac za to jak potraktowala Ivy. Ja zawsze bede bronic najblizszych, ukochanych mi osob, a Ivy jest jedna z nich. Jest dla mnie jak siostra.
Perrie powinna nauczyc sie jednego. Masz na pienku z bliska mi osoba, masz na pienku ze mna, a dobrze znajace mnie osoby wiedza, ze lepiej ze mna nie zadzierac.
*****
Hej, hej! Popsulam troche koncowke i za to przepraszam. Przepraszam tez, ze nie bylo w piatek rozdzialu ale Wera lezy chora, Lena tez i co poczac ale tak was kocham, ze musialam napisac ten 10 rozdzial. Dzieki za 1.300 wejsc i komentarze, ktore motywuja :) Dzieki. Kochamy was.
2 komentarze= nowy rozdzial :)
Super :) czekam na next. ;)
OdpowiedzUsuńSuper czekam na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńWitam :) Przepraszam za spam, ale dopiero zaczynam :/
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdział pierwszy opowiadania o Danielu Reynoldsie, wokaliście Imagine Dragons :)
be-my-mystery.blogspot.com