środa, 30 kwietnia 2014

Rozdział 19 (sezon II)

 *oczami Ivy*

Zamarłam. Do pokoju weszli Zayn i Harry. Chyba też nieźle się zdziwili widząc nas. Spojrzałam kontem oka na Dianę. Jej twarz wyrażała wiele uczuć. Strach, wściekłość, ból, chyba zadowolenie gdy kątem oka spojrzała na Codiego.
- Witaj. Harry.- wydusiłam z siebie po chwili.
- To wy się znacie?- Nina patrzy to na Dianę, to na Harrego.
- Tak!- Diana odzyskuje cała siłę głosu.
- Nie!- krzyczy Harry.
Gdy wykrzyczeli te dwa sprzeczne partykuły Nina ma całkowite zdezorientowanie wypisane na twarzy.
- Czyli?- Nina nie wie co zrobić. Jest raczej skołowana.
- Tak znaczy się. Jakże dobrze.- Nina jeszcze mocniej zacieśnia uścisk na tali Zayna.
- Och ...- siada na sofie.
- Obejrzymy coś?- po chwili niezręcznej dla niej chwili proponuje ten rodzaj rozrywki.
Włączamy bezsensowną komedię ''Spadaj tato!'' z Adamem Sandlerem w roli głównej i zajadamy się karmelowym popcornem.

                                                                     ~*~

*oczami Diany*

W czasie filmu ''wychodzę do łazienki''. Otwieram drzwi balkonowe, które z łatwością ustępują. Dotykam rękami balustrady i delikatnie na nią napieram ciężarem ciała. Nagle poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach. Przyszło mi na myśl scena z Titanica, zaśmiałam się w duchu. Cody trzymał mnie opiekuńczo. Czułam ciepło i miłość bijącą od jego ciała. Całkowicie zatraciłam się w tym doznaniu, jakie dodawało mi poczucia, że jestem bezpieczna przy Codim.
- Podoba się?- zachrypnięty głos delikatnie pieścił swoim ciepłem moje ucho.
Chwila! To nie głos Codiego! To ... Harry! Gwałtownie się obracam.
- Co ty tu robisz?- pytam odsuwając się od niego.
- Chciałem cię zapytać o to samo.- śmiej się.
Czy dla niego to jest kuźwa zabawne?!
- Byłam pierwsza.- to przypomina teraz konwersację dzieci z przedszkola.
Wzdycha.
- Chciałem porozmawiać.- śmieszne.
- Chciałeś więc teraz nie chcesz więc cześć.-wychodzę z tarasu zostawiając go tam.
Czuję chudą dłoń oplatającą mój nadgarstek i przyciągającą do torsu Harrego. Ugh ... Jak ja nienawidzę mojego niskiego wzrostu.
- Co się stało?- głupek.
- Żartujesz sobie kurwa ze mnie?!- pojeb.
- Nie. Czemu?- idiota.
Harry przewraca nerwowo kluczami. Oczami wyobraźni widzę jak wyrywam mu jej z ręki i dźgam w oczy.
- Mam ci teraz wszystko tłumaczyć?!- niech on mnie nie denerwuję.
- Tak.- ugh ...
- Kocham cię. Myślałam, że ty mnie też. A ty po prostu chciałeś mnie kuźwa wykorzystać!- daje opust nerwom i drę się wniebogłosy.
- Kocham cię.- wybucham śmiechem.
Loczek patrzy na mnie jak na idiotkę.
- Śmieszny jesteś. A tak poza tym. Jak zakład? Chociaż nie przegrałeś, wyjechałam.- wyrywam się z jego uścisku.
- Puść mnie!
- Jaki zakład?- patrzy na mnie jak na idiotkę.
- Nie udawaj głupka.- próbuje sie wyrwać.
- Skąd o nim wiesz?- jego oczy pociemniały.
- Spadaj. Uważałeś mnie za głupią?! To się pomyliłeś! Byłam głupia i naiwna. Wielka miłość w jeden dzień?! Głupota. Zakochałam się! Wierzyłam, że możemy być razem. A teraz co? Przyjeżdżasz do Oxford i myślisz, że będzie dobrze?! Do kiedy masz przedłużoną datę zakładu?! Chociaż wiesz co zróbmy to teraz na balkonie! Tak! Wygrasz zakład, zostawisz mnie, złamiesz serce! Chociaż nie! Już to zrobiłeś! Dupek!- łzy lecą po moich policzkach. Teatralnie wyrywam się z jego uścisku.
- Ale Di, ja naprawdę ciebie ...- przerwałam mu.
- Daruj sobie Harry!- krzyczę.
- Z drugiej strony szybko znalazłaś pocieszenie.- wytyka.
- Wal się. Cody mnie kocha. Nie mamy przed sobą tajemnic. I on kurwa się o mnie nie założył!- odwracam się w jego stronę.
- Nie wszyscy są tymi za, których ich uważamy.- co on ma namyśl?
- Właśnie Harry. Nie wszyscy i Cody do tej grupy należy.- wychodzę.
- Nie zdziw się. Ostrzegałem!
Fukam i odchodzę. Przemierzam korytarzem domu brunetki, a w uszach cały czas dudnią mi słowa Harrego: ''  Nie wszyscy są tymi za, których ich uważamy'', ''Nie zdziw się'', ''Ostrzegałem''. Jak on śmiał ?! Zaczynam płakać. Nie chcę pokazywać się w tym stanie Codiemu i Ninie. Bez pożegnania wychodzę z mieszkania Nin i kieruję się w stronę najbliższego sklepu nocnego w celu kupienia czegoś mocniejszego. Muszę wypić, zapalić. Właśnie zapalić!
- Hej Jack.- Jack to lokalny diler, muszę zaszaleć.
- Diana! Co się stało?- chyba jest nawalony.
-Do kiedy ważna jest promocja ze skrętami?- czas przełamać syndrom grzecznej dziewczynki.
- Masz szczęście. Do dzisiaj!- na niego zawsze można liczyć
- Róg Franklin i Windstor Road, w zaułku między 58 i 60.
- Dzięki.
- Standardzik?- chodzi o podstawowe skład dla początkujących.
- 2/8.- zaszalejmy.
- Ostro.- rozłączam się i biegnę w wyznaczone miejsce.
Jak szaleć, to na całego.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Rozdział 20 pojawi się po majówce. Bardzo przepraszamy, ale tak wyszło. Małe zaległości, które trzeba nadrobić :)

                                   3 kom.= 20 rozdział :)










4 komentarze:

  1. Hsjxuwjxjwkdhs

    OdpowiedzUsuń
  2. Tu masz link do szczegółów : http://one-moment-you-are-happy-or-not.blogspot.com/2014/05/liebster-blog-award_2.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń