środa, 9 kwietnia 2014

Rozdział 16

* oczami Ivy*

Nie mogę spać. Łeb mi pęka. Co się stało, że Diana uciekła z domu? Dlaczego? Czy to ma związek z Harrym? Cholera, nic nie wiem. Muszę to wiedzieć. Moje papierosy!
Gdzie są?! Tak duże pytań, tak mało odpowiedzi. Mało odpowiedzi, nie mam żadnych odpowiedzi na podane pytania. W końcu głęboko wsadzane papierosy wyglądają na światło dzienne. Gdy nikotyna styka się z ogniem zapalniczki ukazuje się dym. Zaciągam się dymem, po czym go wydycham. Czuję, że moja i Diany przyjaźń zaczyna się rozpadać. Ostatnio rozmawiałam z nią rano, a w południe tylko przez telefon.  Czego dotyczyła ta rozmowa? Tego, że jesteśmy zwolnione. Chciałabym do niej zadzwonić. Jest 23.30!
Nie zrobię tego jest noc!  Gdy dopalam papierosa wstaję z łóżka i biorę mojego laptopa i przeglądam stronki  plotkarskie. To trochę mnie odstresuję. Na wszystkich portalach króluje Katy Perry. Klikam w jedno z okienek. ''Kate Perry zaręczona''.- głosi nagłówek. Dlaczego wszyscy mają szczęście w tej pieprzonej miłości. Diana i Harry .. ciekawe czy oni są razem? Ręka mnie świerzbi żebym nie zadzwoniła do Diany, odstawiam laptopa na stoliku nocnym. Tak bardzo chcę z nią porozmawiać. W końcu wygrała ciekawość i dzwonię do Di:
- Halo?- nie ma zaspanego głosu.
- Diana, obudziłam cię?-pytam nie wiem dlaczego.
- Nie mogę spać.- mówi przyciszonym głosem.
- Gdzie jesteś?- niepokoję się.
- Z Harrym w hotelu.- mówi już głośniej.
- Czy wy ...?- nie kończę chyba wiadomo o co chodzi.
- Nie, Iv.- w jej głosie słychać irytację.
- Co się stało?- pytam ciekawa powodu jej przeprowadzki.
- Ja i Harry jesteśmy parą.- nie zdziwiło mnie to.
- Byliśmy na festiwalu zakochanych, moi rodzice widzieli jak się całujemy i kazali mi wracać. Siłą wyciągnęli mnie z promenady, wyrwałam się i uciekłam.- zakończyła
- Diana, nie chcę być jakaś, złośliwa albo coś ale to nie za szybko wszystko?- myślę na głos i jestem przygotowana, że Di wybuchnie.
- Też coś mnie niepokoi. Ale on tak wszystko szczerze ...- wzdycha.
- Dobra nie ważne. Co u Ciebie?- to było głupie pytanie.
- Idę na aktorstwo.
- Dlaczego?- wiem zawsze marzyła o aktorstwie, ale prawo. Prawo jest dla geniuszy. Dostała się. Ona musi iść na prawo to jest dla niej.
- Rodzice powiedzieli, że nie będą mnie utrzymywać, a wiesz, że prawo jest drogie.- wzdycha.
- Faktycznie ale może studia ...- Diana mi przerywa.
- Nie, nie chcą mnie utrzymywać to łaski bez.- irytacje w jej głosie jest bardzo dobrze słyszany.
- A masz już zapewnione miejsce?- pytam. To bardzo istotne.
- No, nie. Nie dzwoniłam.- wzdycha.
- Odpisałaś się z prawa?- pytam z niepokojem.
- Nie.
- I się nawet nie waż.- mówię groźnie.
Słyszę śmiech Diany.
- Ja muszę kończyć.- żegna się.
- Pa.- rozłączam się.
Dlaczego to się stało? Jakieś głupie zauroczenie zniszczy całą jej przyszłość. Wzdycham głośno i kładę się do łóżka tym razem ze zmęczenia i emocji odpływam w krainę snów.

*oczami Diany*

Telefon od Iv daje mi dużo do myślenia. Dużo?! Mam ochotę wszystko zmienić. Postanowiłam położyć się do łóżka. Wtuliłam się w Harrego i odpłynęłam w krainę Morfeusza.

                                                                        ~*~

Budzi mnie zapach jajek na bekonie. Przecieram leniwie oczy i wstaje z łóżka. Mam na sobie zbyt dużą koszulkę Harrego i jego bokserki, które założyłam wczoraj po kąpieli. Wchodzę do kuchni i przyglądam się Hazzie odwróconemu do mnie plecami. Ma na sobie tylko luźne spodenki. Jego nagi tors napinał się przy każdym ruchu. Gdy już przyglądałam się jemu od jakiegoś czasu zaczęłam się śmiać, bo zielonooki  upuścił jedno z jajek i przeklną po nosem.
- A co pani tu robi?- mówi zabawnie i podchodzi do mnie.
- Nic co by pana zaciekawiło.- odpowiadam również zabawnym tonem i wpadam w jego silne ramiona.
- Skąd to może pani wiedzieć?- nasze czoła stykają si ze sobą.
- Intuicja.- pocieram nosem o jego.
- Czasami zawodzi.- stoję na palcach, gdyż jestem niższa od niego o co najmniej głowę.
- Nie moja.- odrywam się od niego i siadam na małym kawałku marmurowego blatu.
- Wierzę.- Harry podszedł do mnie, a gdy wszedł między moje nogi oplotłam je o jego talię. Całuje mnie namiętnie.
- Może przewrócisz ten bekon, bo ci się przypali.- chichoczę przerywając pocałunek.
- Kurwa.- klnie pod nosem i stawia mnie na ziemię.
Kocham go i to wiem n pewno. Ale czy on kocha mnie?

                                                              ~2 tygodnie później~

*oczami Diany*


Mieszkałam u Harrego od 2 tygodni czas wrócić do domu, pakować się. Nie przyjęli mnie na aktorstwo, muszę iść na to głupie prawo. Idę teraz do domu. Muszę porozmawiać z rodzicami, nie odezwałam się od tego zajścia na promenadzie. Z Iv się parę razy widzieliśmy.
Stoję już pod nasyconymi, brązowymi drzwiami. Od urodzenia mieszkałam w tych bogatszych, luksusowych dzielnicach. Od dziecka opiekowały się mną opiekunki, gotowały dla mnie kucharki, a sprzątały pokojówki. Zawszę chodziłam do prywatnych szkół. Do 7 roku życia zawsze bawiłam się z nianiami. Rodzice nie mieli czasu. Tak naprawdę Austin jest dla mnie jak ojciec. Matka wyszła za niego gdy miałam 5 lat. Jestem nie ślubnym dzieckiem, nie każdy to wie ale nie którzy wypominają mi to .. przykre. Wahałam się czy zapukać. Właśnie dociera do mnie, że pukam do własnego domu! Kręcę głową, aby pozbyć się myśli, które karzą mi uciekać. Moja ręką ściśnięta delikatnie spotyka mahoniowe drzwi, kilka razy to powtarzam. Po chwili w drzwiach staje Noa- nasza gosposia.
- Panienka Diana?- zdziwienie maluje sie na jej twarzy.
- D-Dzień dobry. Są rodzice?- wchodzę do ogromnego holu.
- Nie.- zamyka drzwi. Może i lepiej. Chcę uniknąć konfrontacji, jedyne dla czego tu się znajduję to studia. Musze się spakować.

Kiwam głową na znak, że może odejść. Noa posyła mi uśmiech, na który odpowiadam. Gdy Noa znika mi z pola widzenia biegnę po schodach na górę. Wchodząc do pokoju, który kiedyś był moim, zauważam małą brunetkę- moją siostrę Camil.
- Diana?- jej głos jest pełen nadziei.
- Cześć, Camil.- olewam ją i wchodzę do pokoju.
Jest nieskazitelnie czystko. Bez większego rozpamiętywania sięgam po pierwszą lepszą walizkę.
Zaczynam wrzucać niechlujnie ubrania do niej.
- Co robisz?- słyszę piskliwy głosik z progu.
- Pakuję się.- nie zerkam w stronę Camil tylko nieprzerywanie pakuję ciuchy i inne rzeczy do walizek.
- Gdzie?
- Wyjeżdżam na studia.- niosę jedną walizkę, którą ledwo zapakowałam pod drzwi.
- Gdzie byłaś?- co to kurwa przesłuchanie?!
- U znajomych.- mówię wymijająco.
To cud, że nikt z obsługi hotelu nie zauważył mojego pobytu.
- Mama i tata wracają o 14.- wiem, że przygląda mi się uważnie ale olewam ją i pakuję się.
Zerkam tylko katem oka na zegarek- 12.30. Zdążę.

                                                                      ~*~

Cała moja szafa jest opróżniona a do kartonów pakuję już tylko drobiazgi.
- Camil!- wołam.

- Zawołaj Noa i Lucasa!- Luc pomoże mi znieść kartony i walizki, podobnie jak Noa.
Po chwili moje bagaże już po części leżą w moim samochodzie.  Zegarek na wyświetlaczu mojego telefonu wskazuje na 13.40. Zdążę. Moje nogi odmawiają powoli posłuszeństwa, gdy kursuję któryś raz po schodach z walizkami. Lucas niesie ostatni karton do samochodu. Sumienie nie daje mi spokoju ciągle powtarzając, że muszę się pożegnać z rodzicami. Jeszcze zdążę. Wyjeżdżam jutro. Żegnam się tylko z Noa i Lucasem jednocześnie dziękując im za pomoc przy bagażach. Wsiadam do mojego samochodu i odjeżdżam z podjazdu.Postanowiłam wpaść do Ivy,  ustalić co i jak z tym wyjazdem. Wysiadam z mojego Audi. Pukam do drzwi, w których po chwili staje Ivy ubrana w <to>.
Kochanie!-piszczy i tuli mnie do siebie.
Odpowiadam na jej uścisk.
- Wejdź.- wypuszcza mnie z żelaznego uścisku.

- Coś się stało? Harry ...- opiekuńcza i podejrzliwa Iv prowadzi mnie po schodach.
- Nie!- prawie krzyknęłam.
- Chciałam omówić jutrzejszy wyjazd.- siedzę już na jej łóżku.
- Świetnie, pomożesz mi się pakować.- otwiera szafę.
O nie! Ivy i pakowanie zapowiada się długi wieczór.




------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 Bardzo, bardzo, bardzo przepraszamy za nie dodawanie rozdziałów, mamy taką nadzieję że sie nie wkurzyliście :)

Kochamy was! Blog prowadzimy już 3 miesiące, a już mamy 2,796 wejść!
                       3kom= 17 rozdział :*












4 komentarze:

  1. No co ja mogę napisać, hmm? :)
    Rozdział świetny. Z wielką niecierpliwością czekam na następne. <3
    Buziaki x
    phoebe z http://dangerousfeelings-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny tak jak kazdy inny :)
    #WENONATOR
    Pozdrowienia Carolie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Napisałyście dni kiedy będziecie dodawać rozdziały ale ich nie dodajecie. Chciałam założyć konto żebym mogła normalnie komentować i być na bieżąco ale jednak rezygnuje bo widzę, że nie dodajecie zgodnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tez zasad ile komentarzy wtedy dodamy rozdzial w wyznaczony dzien. Tak to dziala. Jest 3 komentarze np. w poniedzialek to w srode bedzie rozdzial lub 3 komy w piatek to w sobote lub niedziele rozdzial.

      Usuń