środa, 26 lutego 2014

Rozdział 4

- Diana!- poczułam, że ktoś dotyka mojego ramienia. Przez moje ciało przeszedł dreszcze, mnóstwo ładunków elektrycznych zawładnęło teraz moim organizmem. Odwróciłam się w stronę osoby, która nadal trzymała mnie za ramię. Harry. O boże. Harry! Co robić?! Co robić?! Harry trzyma mnie za rękę! Hej, hej STOP! Nie panikujemy to tylko Harry. Tylko? Zaprzeczam sama sobie.
- Może mógłbym poprosić o numer telefonu?- Czy on ...?! O matusiu! Drżącą ręką wzięłam od niego telefon w celu wpisania  tam 9 cyferek mojego numeru. Drżące palce przesuwały się wolno po ekranie. Skończyłam i oddałam telefon Harremu.
- Zadzwonię- uśmiechnął się na co odpowiedziałam. Myślę że teraz mogę iść do szatni.
Odwróciłam się i poszłam w stronę szatni. Weszłam do jednej z kabin i przebrałam się <klik>. Uczesałam włosy. Poprawiłam makijaż i gotowa wyszłam z zapleczy dla pracowników.
- Do widzenia.- pożegnałam się z innymi pracownikami.
- Do zobaczenia jutro.- zaśmiała się Megan.
Weszłam z budynku i zauważyłam Harrego i jego kolegów stojących nie daleko drzwi. Serce zaczęło mi szybciej bić, oddech przyśpieszył. Chłopak zobaczył mnie, posłał mi niebiański uśmiech i pomachał ręką, powtórzyłam gest.
Szłam już chodnikiem w stronę domu Ivy. Słuchałam jak zawsze ulubionej muzyki. Mijałam ludzi, w większości turystów, może było ich poznać po aparatach powieszonych na szyjach.

Zapukałam do drzwi domu państwa Ramos, Byłam tutaj tak często, że można było go nazwać moim drugim domem. Po chwili odtworzył mi Marko.
- Hej!- weszłam przepychając sie w drzwiach.
- Cześć, Ivy jest ... a zresztą- zaczął mówić ale zaciął się, gdy zauważył mnie biegnącą po schodach. Pokonałam już je i weszłam do pokoju Ivy. Dziewczyna leżała na łóżku ubrana w to.
- Hej!- krzyknęłam.
Odmruknęła tylko.
Iv! Co jest?- nigdy się tak nie zachowywała.
- Nic. Nie widać.- opowiedziała sarkastycznie.
- Ivy! Nie widać! Zachowujesz ...- przerwał mi dzwonek mojego telefonu.
Nieznany. Odebrałam.
- Tak słucham?
- Hej Diana. Tu Harry.- nie wierzę.
- Hej.
- Dałabyś się wyciągnąć do jakiegoś klubu?
- Raczej tak.
- Świetnie. Możesz zabrać ze sobą koleżankę.- mówił niebiańskim głosem, który przyprawiał mi dreszcze.
- Mhm.- mruknęłam. Myśl o tym, że Harry zaprosił mnie na randkę. Randkę? Ja chyba oszalałam! To jest ... spotkanie przyjacielskie, towarzyskie. Tak to jest spotkanie towarzyskie.
- Przyjechać po ciebie?
- Nie przyjedziemy pod klub, tylko wyślij mi adres- uśmiechnęłam się do telefonu. To była przerażająco przyjemna myśl. Ja i Harry w jednym pomieszczeniu to ładunki elektryczne : ujemne i plusowe. Gdy go widzę, czyje jego dotyk, czuje sie jak w siódmym niebie. Ja się  Z-A-K-O-C-H-A-Ł-A-M. Co?!
Nie, nie, nie. To nie możliwe.
- Ok. To o 18 przed klubem.-jego głos mnie wprowadzał w szaleństwo.
- Okej.
- Cześć.
- Pa.- rozłączył się.
Wpatrywałam się jeszcze w ekran telefonu. Boże Święty! Harry mnie zaprosił do klubu! Usłyszałam odchrząkniecie.
- Kto to?- Ivy próbowała się dowiedzieć, według mnie zbyt dużo.
- Kolega.- westchnęłam.
- Uuuuu ... Co chciał?
- Zaprosił nas do klubu.
- Nas?!
- Mnie i jedną z koleżanek.
- W takim razie idziemy na zakupy!- krzyknęła i zerwała sie z miejsca.
Westchnęłam. Ivy poszła do garderoby. Po 15 minutach wyszła z niej ubrana <klik>.

                                                                    ~*~
Byliśmy już w galerii '' Shop Time".
Mów gdzie go spotkałaś!?- prawie krzyknęła.

Wiec jak stałam ...- przerwano mi i to nie był głos Ivy.
( ciąg dalszy nastąpi )  XD










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz