sobota, 15 lutego 2014

Rodział 1

*oczami Ivy*

Wygramoliłam się z łóżka i spojrzałam na nie z tęsknotą. Emanowało falami magnetycznymi, które mnie tak przyciągało z powrotem na miękki materac zaścielony nieskazitelne białym prześcieradłem. Spojrzałam na wyświetlacz mojego Iphona. 12 nieodebranych połączeń, 20 wiadomości tekstowych i cała zapchana skrzynka głosowa. Wytłumaczenie ... Diana, próbująca się ze mną skontaktować. Dziś pierwszy dzień pomagania naszym rodzicom w jednym z ich hoteli. Powinnam zadzwonić do Di ale może najpierw się ogarnę, bo znając moją kochaną przyjaciółkę za 5 min. będzie kazała mi schodzić. Podeszłam do lustra powieszonego nad toaletką, nie wyglądam najgorzej. Obok stoliczka z kosmetykami wyjęłam z szafy ubrania i założyłam <klik>, przeczesałam włosy szczotka, rzęsy musnęłam tuszem i poczułam wibracje mojego telefonu. Diana.
- Do cholery jasnej! Gdzie ty jesteś?!- była nieśmiała ale tylko wobec obcych, za to w obecności znajomych niezłe z niej ziółko.
- W domu.- odpowiedziałam spokojnie, schodząc po schodach do kuchni i biorąc z miski jedno z czerwonych jabłek.
- W domu?! W domu?! Ivy, do cholery! 10 min. temu umówiliśmy się przy recepcji a Ty co?- ona w gronie znajomych była ta nerwowa. Nerwowa, złe określenie łatwo ją było wyprowadzić z równowagi ale naprawdę była kochana, a ja ... ja byłam tą, która miała wszystko gdzieś i żyła szczęśliwie nie przejmując się tym pieprzonym światem i głupimi ludźmi.
- Ivy!!! Jesteś tam?- zapytała
- Jestem, jestem - zamyśliłam się.
- Już idę do 10 min. powinnam być.Pa- rzuciłam tylko i rozłączyłam się.
Wzięłam deskorolkę z szafy obok drzwi i wyszłam w stronę hotelu, w którym miałam spędzić kolejne 2 miesiące mojego życia. Może nie będą należały do najfajniejszych ale spędzę je z moją przyjaciółką. Nim się obejrzałam byłam już pod drzwiami hotelu. Wzięłam do reki deskę i pewnym kokiem szłam w stronę recepcji, gdzie już pewnie od 20 min. stała trochę zdenerwowana Diana.
- Dłużej się nie dało?- spytała mnie Diana, która była ubrana w to.
- Hej nie denerwuj się już - powiedziałam i ją przytuliłam na powitanie.
- Nie gniewasz się?- spytałam
- Nie ale się nie przyzwyczajaj.- westchnęła, posyłając mi sarkastyczny uśmiech.
- Idziemy już, czy będziesz mi prawiła kazania?
- Idziemy, idziemy. - pociągnęła  mnie za rękę w stronę zaplecza, gdzie znajdował się gabinet kierownika hotelu. Weszłyśmy do środka bez pukania, w końcu to gabinet naszych mam. Akurat obie rodzicielki siedziały przy dwóch wielkich biurkach wpatrzone w monitor laptopów. Musiałyśmy odchrząknąć, aby spojrzały na nas.
- Moje kochane śpiochy!- mama Diany wstała i przytuliła nas swoimi mocnymi ramionami.

*oczami Diany*

- Tutaj macie uniformy hotelowe, ubierzcie się w nie i idźcie do Megan w recepcji, a ona przydzieli wam zadania.- mama Ivy podała nam czerwone spódniczki z białymi koszulami i plakietki z naszymi imionami.
Wyszłyśmy z biura i skierowaliśmy się w stronę szatni. Odnalazłyśmy szafki, które na stałe należały do nas. wpisałyśmy kod i zaczęłyśmy się przebierać.
- Jak myślisz wyrwiemy jakiś plażowiczów?- zapytała jak zawsze odważna Ivy.
- Na pewno nie ja.
- Oj już nie przejmuj się. Idziemy?
Kiwnęłam twierdząco głową i zamknęłam szafkę, kierując się w stronę recepcji.
- Diana, Ivy!? Jak wyrosłyście! - przywitała nas Megan.
- Dzień dobry - opowiedziałyśmy zgodnie.
- Mam dla was parę zadań. Niestety musicie się rozdzielić.- mina mi zrzedła.
- Ivy idziesz pomagać w restauracji jako kelnerka,a Diana zostaniesz w recepcji.
Ivy ruszyła w stronę kuchni po dania dla gości, a ja zostałam w recepcji. Odwróciłam się w stronę ściany i wyjęłam telefon i weszłam na tt. Po chwili usłyszałam dzwonek, odwróciłam się i zobaczyłam pięciu chłopaków oraz 3 dziewczyny tulące się z trzyma z nich. Niebieskooki blondyn razem z chłopakiem z lokami stali sami bez towarzyszki podróży w porównaniu do mulata i tulącej się do niego pustej z wyglądu blondynki. Brązowooki brunet i brunetka oglądali jakieś ulotki, a  brunet i brązowooka rozglądali się po wnętrzu budynku. Odezwał się zielonooki brunet z lokami.
- Cześć ... - spojrzał na moją plakietkę z nazwiskiem.
- ... Diana, zamawialiśmy 5 pokoi na ostatnim pietrze.
Stałam jak posąg zaczarowana gardłowym głosem loczka.

-------------------------------------------------------------------------------

Jest i 1 rozdział :)


JESZCZE DO BOHATERÓW !!

Sophia Smith (21)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz