wtorek, 4 listopada 2014

Rozdział 26 |II sezon

*oczami Diany*
Boli mnie głowa ale znosiłam gorszy ból. Otwieram oczy i rozglądam się po pomieszczeniu. Nadal jestem w sali Ivy, siedzę na krześle przy ścianie, a nade mną pochyla się Harry. Nie mówi nic tylko podaje szklankę wody.
- Niech się pani nie martwi to tylko stres- odzywa się z głębi pokoju lekarka.
Kiwam głową, na potwierdzenie samej sobie. Harry uśmiecha się pokrzepiająco i zabiera ode mnie szklankę, którą zdążyłam już opróżnić. Spoglądam na Ivy, na jej tworzy maluje się szok ale nie płacze, tępo wpatruje się w ścianę przed nią. Jej wzrok jest pusty, co samo w sobie się zaprzecza. Postanawiam wstać, na co Harry od razu reaguje i pomaga mi wstać. Po moim ciele roznosi się ten dreszcz, którego nie czułam od pierwszego dotyku Harrego, postanawiam je ignorować i pewniejsza siebie staję o własnych siłach, co przyjmuję dezaprobatę Harrego. Mam chłopaka i powinnam ignorować tego kobieciarza jakim jest pan Styles. Odsuwam się od niego i kiwam głową w podziękowaniu, co było ledwo zauważalne ale on odwzajemnił ten gest uśmiechem, który ja zignorowałam. Nie potrzebowałam tego intryganta, złamał mi serce i po raz kolejny nie chcę tego doświadczyć. Kochałam go, a może dalej go kocham ale nie chałami dopuścić do siebie takiej myśli, więc postanowiłam ignorować Stylesa. Podeszłam do łóżka Iv i usiadłam na jego krawędzi. Chwyciłam jej zimne dłonie w swoje, które był nienaturalnie gorące. Ivy przez jakiś czas nadal wpatrywała się tępo w ścianę by po chwili przenieść swoje puste oczy na mnie. W jednej chwili, kiedy nasze oczy się spotkały pustka zniknęła, zastąpił je smutek, nie widziałam już dwóch świecących się szczęściem kamyków, były czarne, zaszklone oczy pełne goryczy i smutku. Patrzyłyśmy na siebie przez dłuższą chwilę, ona szukając oparcia, które na pewno we mnie miała, ja starałam się przekazać, że będzie dobrze, niech się nie załamuje.
- Staraliśmy się ale bardzo nam przykro, będzie pani chodziła na rehabilitacje i może ta radę z tego jakoś wyjść - lekaraka próbowała dodać jej pewności siebie, pocieszczyć podłamaną Ivy, nieskutecznie.
Starsza kobieta bez słowa wyszła, zostawiając nas samych w małym szpitalnym pomieszczeniu. Po raz pierwszy od rozmowy na balkonie zostałam sama z Harrym w pokoju, gdzie mogliśmy sami rozmawiać, Ivy wiedziała o wszystkim, więc nie miałam się czego wstydzić.
- Pozwolicie, chciałabym się z tym przespać? - brunetka łamiącym się głosem przerwała tę niezręczną ciszę.
Kiwnęliśmy z Harrym jednocześnie głowami. Powoli wyszłam z sali, czułam, że z sali wychodzi za mną Harry.
- Może powinnaś pojechać do domu przespać się? - zaproponował Harry.
Szczerze powiedziawszy przydałoby mi się to. Potwierdziłam to skinieniem głowy i skierowałam się ku wyjściu, szukając w torebce telefonu, aby sprawdzić rozkład autobusów odjeżdżających z najbliższego przystanku. Harry widząc moje poczynania uśmiechnął się pod nosem.
- Zawiozę cię - spojrzał mi głęboko w oczy, szukając jakichkolwiek oznak sprzeciwu lub euforii. Jeszcze czego, zachowam zimną krew! Przybrałam obojętny wyraz twarzy, choć wewnątrz wszystko się wokół mnie gotowało. Nie uśmiechała mi się wizja powrotu do domu z Harrym. Czułam się przy nim niekomfortowo, chciałam mu poderżnąć gardło, krzyczeć, zwyzywać go od najgorszych. Nic nie mówiąc, rozważając wszystkie za i przeciw, zaczynałam być coraz bardziej sceptycznie nastawiona do tego pomysłu.
- Diana no nie daj się prosić - spojrzał się na mnie roześmianymi oczami, a na jego policzkach ukazały się dwa dołeczki, tak pięknie się uśmiechał. Nic nie powiedziawszy ruszyłam za nim do jego samochodu.
Początkowo jechaliśmy w ciszy, którą on przerwał:
- Diana, porozmawiajmy- zaczął.
- Nie mamy o czym - skomentowałam krótko.
- Uwierz mamy.
- Właśnie, że nie. Uważasz mnie za debilkę, założyłeś się o mnie do cholery, a teraz co? Uważasz, że wszytko będzie okej? Najlepiej zostańmy najlepszymi przyjaciółmi.
- Nie, Diana. Ja cię kochałem i kocham. To nie miało tak być. To był tylko jedn głupi zakład, później naprawdę coś do ciebie poczułem.
- W 2 dni?
- Diana, przepraszam.
- Zamknij się Harry! Bawiłeś się mną i teraz uważasz, że wszystko będzie super jak powiesz nieszczere przepraszam?
- Di, ja mówię prawdę.
- Daruj sobie.
- Proszę, daj mi spróbować od nowa.
- Miałeś swoją szansę Harry i wiesz co z nią zrobiłeś? Spieprzyłeś wszystko, wszystko zepsułeś jedną wypowiedzią. Złamałeś mi serce i teraz łudzisz się, że będzie zajebiście? Mylisz się, bardzo się mylisz.
Harry zatrzymał się na parkingu pod moim blokiem. Miałam zamiar wysiadać, kiedy poczułam jak chłopak łapie mnie za rękę i odwraca do siebie. Po ułamku sekundy czułam na swoich ustach jego wargi, usta, w których się zakochałam.

***********************
Mała obsuwa ale mam bardzo pracowity tydzień. Następny, w czasie długiego weekendu. Proszę komentujcie to bardzo motywuje.
Pozdrawiamy Lena i Wera :*
Kochamy was ♥ ♥ ♥

2 komentarze: