środa, 22 października 2014

25 rozdział| II sezon



*oczami Zayn'a*
Siedziałem sam od dłuższego czasu, zamknięty w czterech ścianach. Nie peszsłuchali mnie, poprostu wsadzili mnie do tego czarnego, małego pokoju. Nie wiem ile czasu tu siedzę, przyjechałem sam, Diana została TAM... Jestem zdenerwowany nie dlatego, że mogą mnie wsadzić, tylko dlatego, zę coś się stało Iv. Wpatruję się w ciemną ścianę przede mną i klnę na siebie jakim to jestem durniem.
Nagle do pomieszczenia wchodzi policjant ubrany w mundur, ma obojętną minę, co bardzo mnie nie pokoi i sprowadza moje rozbiegane myśli to tej niesamowicie małej przestrzeniu, jaką jest pokój przesłuchań.
Mężczyzna siada naprzeciw mnie i zadaję pierwsze pytanie:
- Czy przyznajesz się do potrącenia Ivy Ramos we wczorajszych godzinach wieczornych?
Kiwam głową, nie mam siły wydusuć z siebie tego głupiego "tak".

*oczami Diany*
Ivy zasnęła kilka minut temu, a ja nadal siedzę na przyniesionym przez pielęgniarkę krzesełku, stojącym obok łożka Ivy. Wpatruję się w nią, tak spokojnie śpi, o niczym ne wie. Sumienie karci mnie, że jej nie powiedziałam, moze i lepiej. Cicho i powoli wstaję z krzesła i wychodzę na zatłoczony korytarz. Tak bardzo mi szkoda tych wszystkich ludzi, jedni płaczą inni cieszą się, a jeszcze inni siedzą z kamienny wyrazem twarzy jakby próbowali nie okazywać tych najgorszych emocji, mi się nie udało, mam policzki zaczerwienione od płaczu, widać, ze tej nocy prawie nie spałam. Nagle mój telefon zaczął wibrować, Spoglądam na wyświetlacz, Cody. Zastanawiam się chwilę czy odebrać, czy to wszystko co powiedział Harry to prawda? W końcu wciskam zieloną słuchawkę i przykładam telefon do ucha.
-Halo, Diana?- słyszę w jego głosie złość.
-Tak?- nie mam siły mu się tłumaczyć, moze to nic ważnego.
- Gdzie ty do cholery jesteś?! Umuwiliśmy się w kawiarnii koło uczelni, a ciebie dalej nie ma!- jest cholernie wkurzony, ma prawo powinnam przynajmniej napisać ale ile on razy tak robił?
- Jestem w szpitalu, bo Ivy miała wypadek...- nie daje mi dokończyć.
- Ty mała suko- w moich oczach zbierają się łzy, nazwyał mnie tak już ale to nadal boli.- Twoja przjaciółeczka ze złamanym palcem jest ważniejsza ode mnie.
- Ivy miała wypadek, muszę z nią być. Pa, kocham Cię.-Rozłączył się po "pa", nie powiem jest mi cholernie przykro ale kocham go i cóż poradzić.
Chowam telefon do kieszeni i postanawiam iść coś przekąsić, bo dopieo teraz odczuwam, że za chwilę zemdleję.

                                                                       ***
Siedzę i powoli przeżuwam ohydne szpitalne jedzenie ale pocieszeniem jest moja kochana grecka sałatka nałozona obficie na mój talerz. Cały czas myślę o Zaynie. Czy to będzie coś poważnego?
Czy zatrzymają go jak jakiegoś mordercę? Nie jestem na niego zła, mam mu zazłe,myślę, że Ivy też nie będzie miała. Mój telefon zawibrował obwieszczając,że dostałam SMS-a.
Nieznany... wszędzie go poznam, Harry. Zastanawiałam się czy odpisać ale jednak postanowiłam nie być pamiętliwa co jest jak dla mnie cholernie trudne, a ty bardziej ignorowanie go.


Nie wiem dlaczego na końcu postawiłam uśmiechniętą minkę ale trudno.Po tej krótkiej konwersacji odechciało mi się dalej jeść, więc zrezygnowana zaniosłam swój talerz do okienka i wyszłam z bufetu.Winda była zapełniona ludźmi, więc powoli wgramoliłam się napiętro, gdzie leży Ivy. Usiadłąm na jednym z krzeseł.  Zapominając na chwilę o wszystkim nim się zorientowałam odpłynełam ze zmęczenia na tym drewninym, niewygodnym krzesełku stojącym na zatłoczonym, gwarnym korytarzu.
***
Poczułam, że nie śpię już w pozycji siedzącej tyko na wpół leżącej, jakby tego było mało nie czułam pod głową zimnej powierzchni drewna tylko miękkie i ciepłe nogi. Zerwałam się jak oparzona, czego zaraz porzałowałam. Po mojej głowie rozniósł się potworny ból, a do moich uszu dobiegł cichy jęk.
- Przepraszam- mechanicznie zaczęłam przepraszać, nie patrząc na moją ofiarę.
- Nic się nie stało, Dina.
Spojrzałam w zielone, hipnotyzujące tęczówki Harrego. Nie zabrałam mojej ręki spoczywającej na jego lewym kolanie, wręcz przeciwnie opuzki moich palców były przyjemnie nagrzane. 
- Przepraszam, Harry, naprawdę przepraszam.- wpatrywałam się w jego twarz, jakby badają ją na nowo z tak bliskiej odległosci. 
- Przestań przepraszać, zawsze miałaś do tego dendencje. A teraz chodź lekarz kazał iść do Ivy jak tylko się obudzisz.- podał mi rękę, gdy wstawał, nie podałam mu swojej, moja urazona duma na to nie pozwoliła.
Samodzielnie wstała, lekko się chwiejąc. Harry natychmiast zareagował i złapał mnie w pasie, tylko coś mruknęłam i szybkim krokiem weszłam do sali Ivy. 
W pomieszczeniu była już doktor prowadząca. 
- Chciałam Diano, zebyś jako siostra była przy Ivy kiedy jej to powiem.- kiedy to powedziła Ivy już otworzyła usta, żeby zaprzeczyć nasze pokrewieństwo ale tylko póściłam jej oczko i je zamknęła. 
Usiadłam obok brunetki i złapałam ją za rękę, Harry nadal stał w drzwiach czego starsza kobieta nawet nie zauważyła.
- Ivy, mam dla ciebie złą wiadomość. Zrobiliśmy wszystko co możliwe ale twój układ nerwowy został uszkodzony i nie będziesz mogła już chodzić.
Spojrzałam na twarz Ivy, na jej zawsze wesołe oczy, w których zebrały się łzy i gdy zemdlałam mignął mi tylko przed oczami obraz podbiegającego do mnie z jeszcze szokowaną miną Harrego.

***************************
I mamy rozdział dzisiaj, miałam tak trochę luźniejszy dzień, a cały weekend będę się tylko uczyć :P 
Rozdział krótki bo obok laptopa leży i niecierpliwi się zeszyt z geografii. 
Kochamy was ♥ ♥
Lena i Wera
ROZDZIAŁ NIE JEST SPRAWDZANY, WIĘC MOGĄ POJAWIĆ SIĘ MNIEJSZE LUB WIĘKSZE BŁĘDY LITEROWE, ZA CO NAJSERDECZNIEJ PRZEPRASZAMY. 

Steal my girl już za 2 dni !!!

2 komentarze:

  1. Świetny blog, a rozdział jest wciągający ;)
    świetnie piszesz :) czekam na next.
    wpadniesz, skomentujesz?
    http://onedirection1237.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń